piątek, 30 maja 2014

Życzenia z okazji dnia dziecka.

Więc, życzę wam WSZYSTKIM bo każdy jest dzieckiem wszystkiego najlepszego, szczęścia, radości i pomyślności ale przedewszytkim ŻEBY UŚMIECH NIE SCHODZIŁ WAM Z TWARZY PRZEZ CAŁY ROK.
- Natalia

ROZDZIAŁ SPECJALNY

Kurwa! Każdy chłopak z naszej szkoły myśli o Beli! Co to ma być? Bella jest moja i tylko moja!
"Co, kurwa?"- zapytałem się w myślach.
Matko ja powiedziałem, że Bella jest moja.
"Normalnie przywłaszczyłem sobie Belle.  Alle co ja mogę na to poradzić, że ona jest taka cu..... "- nadal myślałem o Belli
"Chłopie weź się ogarnij! Ona cię nie kocha zrozum!"- wrzeszczałem na siebie.
Moje myślenia przerwał dzwonek na lekcje, którą miałem mieć z Bellom. Mam nadzieje, że Jessica Stanley nie będzie do mnie znowu zarywać bo ją zajebie.
- Edward.- zaczęła Bella, która wyrwała mnie z zamyślenia.
- Tak?
-  O czym tak myślisz?
- O niczym.- odpowiedziałem na pytanie mojej siostry.
- Aha.
Resztę drogi jak i lekcje przemilczaliśmy. Na tej lekcji Jessica nie obdarzyła mnie pisaniem liścików, podejściem kilka minut przed lekcją do mnie do ławki ani niczym innym niż zwykle. Po wyjściu z lekcji przerwałam ciszę.
- Co masz teraz?
- Matematykę a ty?
- Angielski. Jak się nie mylę to Emmett ma teraz z tobą lekcję.
- Tak ma a potem mam W-F z Rosali.
- To do zobaczenia a i Emmett czeka już na ciebie przed wyjściem z segmentu. - powiedziałem.
Wiedziałem, że domyśli się z kont to wiem.
Przez następne lekcje, powrót do domu i polowanie myślałem o Belli wyobrażałem sobie nie wiadomo co a potem sam siebie za to karciłem. Dopiero po tym jak wróciłem z polowania do domu, zacząłem myśleć o czym innym. A mówiąc o czym innym to znaczy nad piosenką, która chodzi mi już jakiś czas w myślach.  Alice, Rosali i Bella pojechał na zakupy. Esme zajmuje się ogrodem , Carlisle jest w szpitalu a moi bracia grają w X-Boxa. Więc mogę w spokoju zająć się komponowaniem. piosenki. Po godzinie zmieniania i wracania do poprzedniej wersji udało mi się ułożyć przepiękną piosenkę więc przyłączyłam się do moich braci, którzy właśnie grali w wyścigi samochodowe. Gdy pograłem tak z moimi braćmi jeszcze przez  dwie godziny nasze siostry wróciły z zakupów z samochodem zapakowanym po brzegi. Razem z nimi wróciły myśli o Belli. Gdy Belli nie było w pobliżu nie myślałem o niej ale gdy znajdowała się bliżej przestawałem myśleć racjonalnie.

*********************************************************************************
To tak z okazji dnia dziecka.

Co to rozdział specjalny.

Chyba już to wyjaśniałam ale wyjaśnię jeszcze raz.
  • Pojawia się taki rozdział z okazji świąt.
  • Jest z punktu widzenia Edwarda.
  • Nie wchodzi w numeracje rozdziałów.
  • U góry zamiast np. Rozdział 10. jest ROZDZIAŁ SPECJALNY.
Mam nadzieje, że rozumiecie o co w tym chodzi. Pozdrawiam i do NN- Natalia

czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 13.

- Bello wstawaj!- krzyczał mi ktoś nad głową.- WSTAWAJ NATYCHMIAST!
- Nie chce.- powiedziałam otwierając jedno oko żeby zobaczyć kto minie obudził.
- Wstajesz.- powiedziała Alice podnosząc mnie aby po chwili postawić mnie koło łóżka.
- Nienawidzę cię Ali. -powiedziałam aby wkurzyć Chochlika.
- Za co?- zapytała.
- Za to, że mnie obudziłaś.- powiedziałam wchodząc do Garderoby.
- Spójrz na krzesło.- powiedziała All a moim oczom ukazał się komplet ubrań.
- Dzięki Alli, Kocham cię!
- To wreszcie kochasz czy nienawidzisz.
- Przecież wiesz, że cię kocham.- powiedziałam dając jej buziaka w polik po przyjacielsku.
Gdy się odświeżyłam i ubrałam w ubrania naszykowane przez All zeszłam na dół.
Na dole czekała na mnie Alice z plecakiem.
- Dzięki.- powiedziałam biorąc od niej plecak i kierując się w stronę kuchni.
- Hej!- przywitałam się z Esme siadając przy kuchennym blacie .
- Hej skarbie masz tu śniadanie.- powiedziała moja mama podstawiając mi talerz z jajecznicą i kubek z kakao.
- Dzięki.
Gdy zjadłam śniadanie udałam się do salonu gdzie przebywała reszta Rodziny.
-Hej wam możemy już jechać.- powiedziałam do mojego rodzeństwa.
Edward i Rosali udali się do garażu aby wyprowadzić samochody a ja reszta przed dom.
Drogę do szkoły pokonaliśmy w przeciągu pięciu minut. Od razu gdy Rosali wjechała moim samochodem na teren szkoły oczy uczniów a zwłaszcza chłopaków kierowały się w stronę samochodu. Kiedy moja rodzina zaparkowała trochę na uboczu zaczęła ogarniać mnie panika.
- Nie ja nie mogę tam wyjść.- powiedziałam do dziewczyn, które jechały ze mną w samochodzie.
- Możesz, możesz.- powiedziała Alice wychodząc z samochodu.
- Właśnie Alice ma racje i pokażesz się z jak najlepszej strony.- odezwała się Rosali.- Wyjdź pewnie.- dokończyła swoją kwestię a ja wyszłam z samochodu.
I podążyłam za Alice z, którą miałam pierwszą lekcją. Każda osoba, którą mijaliśmy odprowadzała nas wzrokiem aż nas nie zgubiła. Nie powiem z jednej strony mi się to podobało ale z drugiej drażniło. Gdy weszłyśmy do sali nauczyciela jeszcze nie było a większość ławek była wolna. Razem z moją siostrą usiadłyśmy się w ostatniej ławce pod ścianą. Do przyjścia nauczyciela rozmawiałam z moją siostrą.
- Dzień dobry! Widzę,  że mamy nową uczennicę.- zaczął nauczyciel.- Izabello proszę podejdź do mnie.
Wstając z ławki Alice podała mi teczkę.
- Daj to facetowi.- szepnęła do mnie Alice wskazując podbródkiem nauczyciela.
Skisnęłam głową na podziękowanie i podeszłam do biurka nauczyciela.
- Dzień dobry.- powiedziałam kładąc teczkę na biurko a nauczyciel się tylko spojrzał.
Moje kolana trzęsły mi się jak galareta.
"Matko ja mam wielkie kolana!" -wrzeszczałam w myślach-  "Moje wielkie kolana się trzęsą!"
- Więc Isabello.- zaczął nauczyciel.
- Wole Bello.- przerwałam nauczycielowi.
- Dobrze Bello opowiedz nam o sobie.
- Więc nazywam się Isabella Cullen ale wole jak mówi się na mnie Bella. Jestem adoptowaną córką Carlisle i Esem Cullen. Starczy?- skończyłam moją wypowiedź.
- Oczywiście. Możesz już usiąść.
- Dziękuję.- podziękowałam nauczycielowi i odeszłam w stronę mojej i Alice ławki.
Lekcje do lanczu mijały spokojnie. Każdą lekcję miałam z jakimś członkiem mojej rodziny. Gdy weszłam z moja rodziną każdy ukradkiem patrzył w naszą stronę. Alice poszła w stronę lady z jedzeniem a ja z resztą do stolika.
- Bello pierwszy dzień w szkole a ty już mącisz wszystkim w głowach a nawet nie jesteś wampirem.- śmiał się Edward.
- Dokładnie.- potwierdził Jasper.
Te ich zdolności.

wtorek, 20 maja 2014

Zwiastun

 
A o to zwiastun mojego Bloga.
 
 
 
 
 
 
Mam nadzieję, że wam się podobał.
Wykonała go genialna osoba Selinka Heart, która zajmuje
się wykonywaniem Zwiastunów, Filmików a nawet ostatnio
przetłumaczyła piosenkę.  

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 12.

- Hej wam.- powiedziałam.
- Hej.- przywitała się ze mną Alice.
- Bello musimy porozmawiać- powiedział Carlisle.
- Ok. A o czym?
- Bello jeśli masz przejść przemianę to musimy się z tond wyprowadzić albo musimy spotkać się z Watahą.
- Ale czemu?- zapytałam.
- Pamiętasz jak opowiadałem ci o naszym rozejmie?- zapytał a ja pokiwałam głową na tak.- A tam był zmianka o ugryzieniu człowieka a przemian się z tym wiąże. Ale jeśli Wataha się zgodzi na to abyśmy strzyknęli ci nasz jad to zostaniemy tu ale jeśli nawet na to się nie zgodzi to wyprowadzimy się z tond i wrócimy tu za jakieś 50-60 lat i zaczniemy wszystko od nowa.- powiedział mój tata.
Matko a jeśli mój sen miał się spełnić i się wyprowadzimy?
- A kiedy chcecie z nimi porozmawiać?- zapytałam.
- Dziś i to jak najszybciej.
- A jak się z nimi skontaktujesz jak nie wolno wam przekraczać granicy?- zapytałam.
- Wiesz oni mają patrole wokół naszych granic wiec wystarczy, że podejdziemy do granicy i poczekamy aż sami przyjdą.- powiedział Carlisle.
- Ok to kiedy idziemy?- zapytałam.
-  Jak zjesz śniadanie.- powiedziała Esme.
Gdy zjadłam jajecznice i się ubrałam w fajny komplet ubrań wyszliśmy z domu. Ja oczywiście musiałam być niesiona. Całą drogę przebyłam na plecach Edwarda ale nie powiem nie przeszkadzało mi to a nawet podobało. Po jakeś minucie dotarliśmy do celu.
- I co teraz będziemy tu jak kołki stali aż sobie łaskawie przybiegną?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedział Esme a ja postanowiłam usiąść się na trawie.
Nie będę stać nie wiadomo ile.
Po jakiś dwóch minutach przybiegł pierwszy basior.
- Chcemy porozmawiać.- zaczął Carlisle.
- Mogą z nami porozmawiać ale tylko w postaci wilka.- mówił Edward.
 - Edwardzie będziesz tłumaczyć?- zapytał Carlisle.
- Oczywiście.- powiedział.
Po chwili przybiegło sześć innych wilków.
- Mamy jedno pytani, które dotyczy naszego paktu.- powiedział Carlisle.
- Ok. Pytajcie.- powiedział Edward.
- Więc jak widzicie mamy w rodzinie nowego członka. -powiedział Carlisle pokazując gestem ręki na mnie.- Jest ona człowiekiem ale chce przejść przemianę. Wiemy, że nie możemy Belli ugryźć ale znaleźliśmy nowe rozwiązanie możemy pobrać od nas jad i jej wszczyknąć.
- Musimy nad tym porozmawiać z  starszyzną. Za tydzień wam damy odpowiedź przyjdźcie tu i to wam powiemy naszą decyzję.
- Dobrze.- powiedział Carlisle- Do zobaczenia.
Gdy zmiennokształtni się oddalili Edward wziął mnie na barana i całą rodziną pobiegliśmy do domu.
Matko jeszcze tydzień niepewność. Czemu tydzień a nie za dwie godziny? A wracając do przyziemnych spraw JUTRO SZKOŁA! Jestem ciekawa jak to będzie.


__________________________________________________________________________________

Oddaje wam w ręce rozdział 12.  
Wiem beznadziejny ale co mam poradzić.
Do NN.
- Nana

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 11.

- Alle....... skarbie j nic nie zrobiłem.- tłumaczył się Jasper Alice.
- Żadne ale nie zdjąłeś Belli z dachu i się z tego śmiałeś więc zrobiłeś.
Przez następna godzinę Jasper i Emmett próbowali się usprawiedliwiać ale dziewczyny wogóle nie odpowiadały. O 15:20 do domu wrócił Carlisle i zaczął opowiadać mi o Zmieno kształtnych i Wilkołakach. Zmieno kształtni mogą zmienić się w Wilka kiedy chcą ich populacja rośnie w zależności od Wampirów w pobliżu ich terytorium jest tylko jedna taka grupa na świecie Quilett zamieszkują tereny w pobliżu nas. Zawarli pakt z naszą rodziną i wyznaczyli granice dla bezpieczeństwa swojego plemienia. Było to możliwe ponieważ nasza rodzina żywi się zwierzętami i tylko tymi, które nie są zagrożone wyginięciem. Wilkołaki to ta grupa istot zmieniających swoją postać, która zmienia się w Wilka przy pełni księżyca jest ich więcej Volturi walczą z nimi i zmieniają ich populacje.  Dziś też się dowiedziałam, ze jest jeszcze jedna grupa wampirów które żywią się zwierzętami mieszkają na Alasce. Carlisle mówił mi też o dzieciach wampirów. Tworzenie wampirów poniżej 13 roku życia jest zakazane przez Volturi. Ponieważ w chwili szału mogą wymordować całą wioskę. Mama Ket, Iriny i Tanya stworzyła takie dziecko i musiała ponieść srogie konfekcje, członkowie armii Volturi zbili ją. Gdy Carlisle skończył opowiadać postanowiłam poinformować ich o mojej decyzji.
- Teraz ja chciałabym o czymś was poinformować. Podjęłam decyzję chcę być Wampirem.
- Bello przemyśl ją masz jeszcze tą decyzję bo ona jest do niecofnięcia.- prosiła mnie Esme.
- Mamo podjęłam już decyzję chcę być przemieniona.- powiedziała Esme.
- Jeśli to jest twoja prośba zrobimy to ale musimy wyznaczyć termin.- powiedziała.
- Za tydzień?- zaproponowałam.
- Jeśli tego chcesz.- powiedziała Esme.
- Chcę.
Przez następną godzinę rozmawialiśmy na temat wampirów i ich przemiany. Moja rodzina poinformowała mnie, że przemian będzie boleć do niewytrzymania ale wytrzymam to.
Obiecałam sobie.
Gdy zasnęłam miałam sen. Śniło mi się, że jestem wampirem biegam z nie zwykłą prędkością, szukam pożywienia i je znajduję, szykuje się do skoku na pumę. Gdy wypiłam krew zwierzyny wróciłam do domu ale to nie był dom Cullenów. Wprawdzie tam mieszkali ale to nie był ich dom. Również stał na odludzi jak tamten ale inaczej wyglądał. Gdy wróciłam z polowania Alice  kazała mi się iść przebrać na górę i zejść na dół.  Gdy zeszłam na dół pojechałyśmy na zakupy. Gdy wyjechałyśmy tylko z ścieżki leśnej wiedziałam, że to nie te same miasto ponieważ około pięćdziesięciu metrów dalej stała tabliczka z napisem "Mistic falls żegna!" Byłam ciekawa czemu tam mieszkaliśmy. Następnego dnia Alice i Rosali szykowały mnie do szkoły. Nie wiem po co jakby to było coś ważnego np. Ślub.  O 20:00 zaczęliśmy oglądać film pt. "Szybcy i wściekli 1.".
Gdy film się skończył poszłam się umyć i sapać tej nocy śniły mi się dwa sny, Pierwszy to ten w, którym ja i Edward uciekamy a drugi z nocy wcześniejszej. Gdy o 6:30 obudził mnie dzwonek Carlisle w  moim śnie chciał nam powiedzieć coś, że możemy. Niestety nie wiem co bo ten cholerny budzik zadzwonił. Gdy zeszłam na dół cała moja rodzinka już tam n mnie czekała.
________________________________________________________________________________
Rozdział kiepski wiem. Nie bijcie proszę.

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział 10.

- A to za co?- zapytała zdziwiona Alice.
- Za to, że mnie przestraszyłaś.
- Ale ja ponoć nie jestem taka straszna.
- Bo nie jesteś ale wyobraź sobie budzisz się o piątej w nocy a na twoim łóżku siedzi nieludzko blada osoba.
- Co mi może zrobić?- zapytała.
- Nieważne- powiedziałam i wstałam.
Udałam się do mojej garderoby oczywiście Alice pomogła mi coś znaleźć do ubrania. Gdy miałam już gotowy komplet ubrań udałam się do łazienki odświeżyć się i przebrać.
- Wiesz Bello jadę dziś do drogerii Daglass i Inglot. Pojedziesz zemną?- zapytała gdy szyłam ubrana z łazienki w to co wcześniej pomogła znaleźć.
Nadal nie orientuję się co gdzie leży.
- Pewnie ale proszę nie zamęcz mnie tak.
- Dobrze, dobrze wiesz trzeba by było pomalować ci paznokcie najlepiej na czarno. - powiedział i nawet nie wiem kiedy w jej racach pojawiła się mała szklana buteleczka z czarnym lakierem do paznokci.
- Miałaś go tu? -zapytałam.
- Nie.
- Byłaś u siebie?
- Mhm zgadza się. Siadaj pomaluję ci te paznokcie szybciej niż ty to byś miała zrobić.
Miała rację malowanie paznokci u prawej ręki szło mi okropnie wolno. Gdy usiadłam Alice wzięła najpierw mi myła lakier, którym miałam wczoraj pomalowane paznokcie a następnie nałożyła wybrany wcześniej czarny lakier.
- Gotowe ale uważaj jeszcze nie wyschły.- powiedziała gdy pomalowała mi paznokcie.
Mogła zrobić to na pewno o wiele szybciej.
Gdy zeszłyśmy na dół od razu przywitały nas dziewczyny.
- Dzień dobry wszystkim.- powiedziałam gdy stałam na przed ostatnim schodku.
- Dzień dobry kochanie.- powiedział Esme.
- Hej.- powiedział Rosali.
- Gdzie chłopacy?- zapytałam.
- Poszli na polowanie Bello.-odpowiedziała na moje pytanie moja przyrodnia mama.
- Aaa.- powiedziałam a w moim brzuszu zaburczało.
- Głodna?- zapytała Rosali.
- Trochę.- powiedziałam.
- W kuchni masz śniadanie.- powiedziała.
Gdy wzięłam do buzi pierwszy kęs Rosali zapytała.
- I jak smaczne?-zapytał Rosali.
- Pycha.- nie kłamałam śniadanie zrobione przez Rosali było cudowne.
- Cieszę się to mój pierwszy posiłek przygotowany od czasu mojej przemiany.
Gdy zjadłam śniadanie Alice od razu chciała jechać do drogerii na co ja przystałam bo wieczorem miałam lekcje z Rosali i miałam jeszcze więcej się do wiedzieć o prawdziwym świecie w, którym żyję a nie o tym co żyłam dotychczas.
- Jakim jedziemy?- zapytała Alice.
- Może moim.- zaproponowałam.
- Ok. - powiedziały dziewczyny równocześnie.
Zakupy nie zajęły na więcej niż 2 dwie godziny. Gdy dojechałyśmy do domu chłopacy wracali właśnie z polowania wygłupiając się.
- Hej dziewczyny.- powiedział Emmett.- a ciebie już z ran Alice i Rosali cię męczą.
- Wiesz Emmett mogło by być gorzej wszystko zajęło mam dwie godziny.
- Ile?- zapytali z niedowierzaniem.
- Dwie godziny. Alice pojechała tylko do dwóch sklepów i wiedziała już co chce.
- A to te zakupy na, które jeździły kiedyś Alice i Rosali razem a teraz mieszają jeszcze ciebie.- powiedział Jasper otwierając drzwi od domu.
Jasper i Emmett grali w swoje szachy które ulepszyli (czyli na dziesięciu planszach i podwojoną o dziesięć razy liczbą pionków.). Edward  grał na pianinie. Esme zajmowała się ogrodem. Carrlisle był w szpitalu od piątej na ranem. A ja z dziewczynami projektowałam mój "pokój".  O wpół do drugej popołudniu sączyłyśmy projektowanie.  W moim "pokoju" miały stać dwa fotele i trzy Miuki, stolik z, którym są  szuflady a wszystko schowane miało byś pod szklaną altaną, która była niższa o 20 centymetrów od żywopłotu, który rósł na około naszych "pokoje" jak i tworzył korytarz. Chciałam posadzić "Kalinę ogrodową", która dopełniała by wyglądu. Esme miała u siebie dwa drzewa wiśni, które przepięknie pachniały i komponowały się z otoczeniem. Gdy dwadzieścia po czternastej moja mam z moimi siostrami udała się na polowanie a ja zostałam z chłopakami. Od razu gdy dziewczyny wyszły zaczęłam czytać książkę pt. "Wichrowe wzgórze", której się nie naczytałam ponieważ Emmett mi ją zabrał.
- Nie będziesz czytać tej książki tylko się z nami bawić.- powiedział misiek.
- A mam jakiś wybór?- zapytałam.
- Nie.
- To co robimy?- zapytałam.
- Hmmmm.... Chłopacy macie jakiś pomysł?- zapytał Emmett naszych braci.
- Może w coś zagramy?- zaproponował Jasper.
- Na moje ok.- powiedziałam.
- Mi też pasuje.- odezwał się Edward.
- To w co gramy?- zapytał się Emmett.
- A co mamy do dyspozycji?- zapytałam a Emmett zaczął wymieniać gry.- To może w te wasze szachy jak tak je lubicie?
- Ok.- Emmett i Jasper zgodzili się równocześnie.
- Mi też pasuje.- powiedział Edward.- To może dwie na dwie osoby.
- Ok.- zgodziliśmy się równocześnie.
- Ja Jasperem a ty Edwardzie jesteś z naszą siostrzyczką.- powiedział Emmett.- Ale masz zakaz używania swojego daru.
- Ok.
Zaczęliśmy grać po piętnastu minutach ja i Edward wygrywaliśmy.
- Edward ty używasz swojego daru na 101%.
- Ni używam.
Resztę gry Edward i Emmett się sprzeczali a ja i Jasper się z nich śmieliśmy. Gdy gra została skończona sukcesem Edwarda i moim Emmett wziął i mnie podniósł zamknęłam oczy gdy je otworzyłam byłam na dachu domu Cullenów.
- Emmett ściągaj mnie natychmiast.
- Ani mi się śni.- powiedział gdy Jasper i Edward wychodzili z domu.
- Jasper może ty?- zapytałam.
- Nie.- powiedział.
- Ed...- nie zdążyłam skończyć i już był przy mnie.
- Zamknij oczy.- powiedział zeskakując z dachu.- Będziemy biec bo Emmett chce cię tam posadzić.
- Ale dlaczego?- zapytałam.
- Żebyś czuła się przegrana a mnie chcą razem z Jasperem przetrzymać żebym cię znowu z niego nie zdjął i też czuł się przegrany.
- A czemu mnie zniego zdjęłaś?- zapytałam mając nadal zamknięte oczy.- Mogłeś stać na dole i się ze mnie śmiać.- dokończyłam
- Bo nie jestem taki mściwy i nie lubię jak innym dzieje się krzywda. - powiedział.
- A gdzie biegniesz?- zapytałam.
- Do Esme, Rosali i Alice.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.
- Możesz otworzyć oczy Bello Hej mamo, Hej Alice. Emmett i Jasper nas gonią bo chcą się ze mścić na mnie i na niej bo przegrali z nami w szachy. Belle chcą posadzić na dachu a mnie chcą przytrzymać na dole 
- Co? Oj będą mieli karę na X-boxa, na ich szachy, komputer, samochody, po prostu na wszystko. A jak się do wiedzą dziewczyny to tak to popamiętają, że odechce im się na wieki takich głupot.- moja mama była oburzona zachowaniem dwójki moich braci.
Teraz jestem pewna tego co za mną chodzi od rana i spełnię choć jedną rzecz z mojego snu.
CHCĘ BYĆ WAMPIREM powiem im o tym dziś wieczorem.
Gdy znaleźliśmy dziewczyny i powiedzieliśmy o tym co się stało od razu dały im Kary.
Zero sexu przez miesiąc, chodzą we dwóch na każde zakupy choćby do przysłowiowego warzywniaka przez rok. Nie wiedziałam po co o taką głupotę tak afera ale chłopaki będą miel przynajmniej nauczkę. Gdy weszliśmy w czwórkę do domu zastaliśmy siedzących i grających na X-boxie chłopaków.
- Emmett, Jasper w szeregu zbiórka przede mną!- krzyknął chochlik i chłopcy momentalnie znaleźli się przed nami.- Zero Saxu przez miesiąc, Na każde zakupy nawet spożywcze idziecie obydwaj z nami!- krzyknął chochlik

***********************************************************************************
Takie trochę śmieszne zakończenie. Wiem krótki ale chociaż taki. A teraz ważne zmieniłam  coś w dziewiątym rozdziale:
 "Pokój" miał wszystkie cztery ściany z żywopłotu.   W tym pomieszczeni Esme miała pięknu zestaw ogrodowydwie skrzynie wszystko to stało pod altaną. Rosły tu też dwa małe drzewa wiśni. Było tu tak nie wiele a zarazem tak wiele i pięknie.
 
 
To na czerwono to ten fragment w, karym coś zmieniłam