środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 9.

Gdy wyszliśmy z domu od razu skierowałyśmy się w stronę pobliskiej ścieżki.
- Wiesz Bello muszę ci coś powiedzieć.- powiedziała tajemniczo.
- Dobrze.
- Wiesz może usiądziemy na tej ławce?- zaproponowała Esme i gęste ręki pokazała ławkę, która stała 5 metrów dalej.
Zastanawiałam co w tym lesie robią ławki, lampy i śmietniki.
- Wiesz muszę ci coś powiedzieć.
- Mów śmiało mamo.
- To nie jest takie łatwe córciu a raczej pra, pra, pra, wnuczko.- powiedziała
- yy...yyyy.y.........yyyy. Poczekaj z tego co ty mówisz to jesteśmy spokrewnione.
- Tak Bello. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.- powiedziała.
- Esme co ja mam ci wybaczyć?- zapytałam.- To, że daliście mi do, że mnie adoptowaliście?
- Nie to, że dopiero ci o tym mówię.
- Esme lepszego momentu na pewno by niebyło.
- Naprawdę?- zapytała.
- Oczywiście. Mam tylko jedno pytanie babciu czy od początku wiedziałaś o tym, że ja jestem członkiem twojej rodziny.
- Nie babciu tylko nadal mamo. A co do twojego pytania. Tak wiedziałam, co kilka lat sprawdzamy co u naszej rodziny co się z nimi stało i tym podobne.
- Acha. Mam jeszcze jedno pytanie Esme. Skąd wzięła się tu ta ścieżka?
- Wiesz wracamy tu co 70 lat. bo podoba się tu nam najbardziej dlatego wracamy tu tak często i zostajemy tu tak długo. Ta ścieżka ciągnie się ponad półtora kilometra na około naszego domu, jest zaprojektowana i stworzona przez naszą rodzinę. Alice i ja nie mogłyśmy wybrać przez tydzień jak ma być ozdobiona ta ścieżka.  Ta ścieżka to taki jakby korytarz w mieszkaniu ponieważ ma przejścia do "pokoi". Alice, Rosali, Emmett, Jasper, Carlisle, Edward i ja i ty też niedługo mamy tu swoje "pokoje". Wiesz trudno ci to opisać jak to wygląda przejdziemy się tą ścieżko to pokaże ci mój "pokój" i miejsce w, którym będzie stał twój.- skończyła swój monolog Esme. Po paru metrach zaczął rozciągać się żywopłot (link tylko o wiele wyższy) po dwóch stronach.
Po jakiś pięciuset metrach bolały już mnie nogi i musiałam się usiąść. Zdążyliśmy minąć pokoje: Alice, Emmetta i Jaspera.  Przed nami był pokój Edwarda, Esme zdążyła powiedzieć mi, że "pokoje" są zaprojekowane są zgodnie z upodobnieniami ich właścicieli.
- Bello choć pobiegniemy do mojego "pokoju".
- Mamo jak ja ledwo chodzę.
- Wiesz ja pobiegnę a ciebie wezmę na barana.
- Esme nie trzeba już idę.
Wzięła, podniosła mnie i w chwili byłam w jej objęciach jak u mamy małe dziecko.
- Zamknij oczy.- powiedziała i zaczęła biec.
Po jakiś dwóch sekundach Esme przestałą biec. Myślałam, że coś się stało.
- Już jesteśmy możesz otworzyć oczy.- odezwała się i postawiła mnie na ziemi.- Wiesz bałam się z tobą biec szybciej?
- Jak to?
- Bałam się, że mi wypadniesz. A czym szybciej bym biegła tym większe by było uderzenie.
- Acha. Ale i tak biegłaś szybko.- powiedziałam gdy Esme majstrowała przy kłódce od furtki (link tylko wyższe skrzydła, po sam koniec). 
- Zapraszam.- powiedziała gdy wreszcie otworzyła drzwi.
"Pokój" miał wszystkie cztery ściany z żywopłotu.   W tym pomieszczeni Esme miała pięknu zestaw ogrodowydwie skrzynie wszystko to stało pod altaną. Rosły tu też dwa małe drzewa wiśni. Było tu tak nie wiele a zarazem tak wiele i pięknie.
- I jak podoba ci się tu? zapytała.
- Jest tu cudownie.
- Cieszę się, że ci się tu podoba.
W tym pokoju posiedziałyśmy jakieś 15 minut i Esme stwierdziła, że trzeba się zabierać bo robi się późno a ja muszę się wyspać. Po drodze zatrzymałyśmy się przy moim jeszcze nie gotowym "pokoju".  Moja mama nie pozwoliła mi już iść dopiero pod domem pozwoliła mi iść samej.
 - Hej jesteśmy.- powiedziała Esme.
- Hej.- powiedział Alice, która zbiegła do mnie ze chodów.- Wiesz musimy zaprojektować ten "pokój".
- Alice Bella jest już zmęczona. Powinna iść do siebie się umyć i wykapać.
- Esme ma rację Alice jutro z samego rana mogę z tobą nad tym siedzieć. - obiecała chochlikowi.
- Obiecujesz?- zapytała.
- Obiecuję.- powiedziałam z ręką na sercu.- Wezmę jeszcze tylko wodę i zmykam do siebie.
Gdy byłam już z szklanką wody na schodach zwróciłam się do mojej rodzony.
- Dobranoc.
- Dobranoc kochanie.- powiedziała Esme.
- Pa.- odpowiedziała reszta.
Gdy otwierałam drzwi do swojego pokoju z swojego gabinetu wyszedł Carlisle.
- Dobranoc tato.- powiedziałam.
- Dobranoc Bello.
Gdy weszłam do swojej wanny pełnej ciepłej wody zaczęłam myśleć nad wszystkim tym co dzisiaj się dowiedziałam.  Po piętnastu minutach spędzonych wannie poczułam się senna i wyszłam z wanny. Gdy leżałam w łóżku ubrana w moją piżamę myślałam nadal dzisiejszym dniem. Zasnęłam po kilku minutach śnił mi się ten sam sen co poprzedniego dnia tylko rozumiałam już prawie wszystko z tego snu. Tylko nie wiedziałam dlaczego nas goni ogromny Wilk a może to ten Zmiennokształtny. Nie wiem.  Obudziłam się później niż z poprzedniej nocy i się wystraszyłam.
- Alice!- krzyknęłam i rzuciłam w chochlika siedzącego na krawędzi mojego łóżka poduszką.

*********************************************************************************
Jest 2:52 a ja kończę rozdział, żeby jak najszybciej oddać go w wasze ręce.
Pomyślałam może że chcielibyście być informowani o nowych rozdziałach. Chętnych zapraszam do czytania więcej w Etykietce "Spam"  i poście pt. Informowani.     http://www.unikalnyogrod.com.pl/pictures/produkty/altana/altana8/20110618410.jpg

Informowani

Jeśli chcesz być informowany o nowych rozdziałach napisz do mnie na: nanka1059@gmail.com. Ja wtedy dodam cię do kręgów i założę czat dla grupy osób informowanych o nowym rozdziale na blogu lub ważnej informacji.
Zapraszam chętnie do napisania do mnie.
- Natalia. 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 8.

- Masz rację co do nich. Te dwie to wcale nieszkodliwe.- powiedział Emmett, który ledwo powstrzymywał śmiech.
- Bello ale wracając do poważnych spraw.- powiedział Carlisle.- musimy ci powiedzieć wiele ważnych rzeczy.
- Słucham.- powiedziałam.
- My tak jak wy mamy przywódców  mieszkają we Włoszech i nazywają się Volturi. Są braćmi Kajusz, Aro i Markus.  Najważniejszy z nich to Aro czyta w myślach za pomocą dotyku.
- Macie dary?- zapytałam.
- Tak. U nas w rodzinie też mamy dary. Alice przewiduje przyszłość, Edward czyta w myślach, Jasper steruje emocjami.  W naszej rodzinie są bardzo pożądane przez rodzinne królewską dary i bardzo chcą żaby Alice, Jasper i Edward dołączyli do nich ale jak widzisz jeszcze tego nie zrobili i mam nadzieje, że nie zrobią. Dobrze dość tematu zatytułowanego "Volturi". A zaczynamy temat "Nasza rodzina".  Masz jakieś pytania na temat naszej rodziny?- Carlisle zakończył swój monolog pytaniem do mnie.
- Mam ale to nie jest takie pytanie co prośba. Moglibyście opowiedzieć swoją historię?- zapytałam.
- Oczywiście. Więc może ja zacznę od mojej historii bo od de mnie historia naszej rodziny się zaczęła. Urodziłem się w 1640roku w Londynie przemianę przeszedłem w 1663roku kiedy kontynuowałem działalność mojego taty, który polował na wampiry.  Przemienił mnie stary wampir, który mieszkał w kanałach Londynu. Przemianę przeszedłem w trzy dni ale od początku wiedziałem kim się stałem. Przez bardzo długi czas chowałem się z dala od ludzi ponieważ nie chciałem się nimi żywić. Pewnego dnia koło mojej kryjówki przechodziło stado saren i głód przezwyciężył. Tak właśnie powstał mój styl życia. Po paru latach dołączyłem do Volturi dalej praktykując mój styl życia. Ale nie zabawiłem tam na dłużej. Po wyprowadzeniu się od Volturi zacząłem studia a potem pracę. Gdy pracowałem w szpitalu na nocną zmianę poznałem tam rodzinę Mensonów. Mama wtedy Edwarda Mensona poprosiła mnie w ostatnich minutach swojego życia o to abym ratował jej syna, każdym kosztem. Mi samemu zaczęła dokuczać samotność, więc po zastanowieniu się przemieniłem go. Następnie przemieniłem Esme wtedy Evenson, którą znalazłem w kostnicy, jej serce biło ostatkiem sił. Po paru latach jak zamieszkała u nas Esme Edward się wyprowadził i zaczął osobne życie. Po kilkudziesięciu latach Edward wrócił. Po tym jak ja i Esme się pobraliśmy do naszej rodziny dołączyła Rosali wtedy Hale . Której zmasakrowane ciało znalazłem w zaułku. Po tym jak ja i moja żona próbowaliśmy zeswatać Edwarda i Rosali ze sobą dołączył do nas Emmett. Ciało Emmetta McCarty znalazła Rosali podczas polowania i niosła go aż tu przez ponad 100 mil. Ostatni dołączyli do nas Alice i Jasper, którego Alice zobaczyła w myślach i go odszukała. Następnie zobaczyła naszą rodzinę i razem z Jasperem szukali nas dwa tygodnie. Aż znaleźli. - wypowiedź Carlisle przerwał rudy.
- A moje żaczy po polowaniu znalazłem w piwnicy.wyżalał się Edward.- A co najbardziej było wtedy dziwne po domu biegała wariatka.- skończył swoją wypowiedź.
- Pff.....- wypuściłam powietrze ledwo wstrzymując śmiech a Alice chciała zabić swojego brata wzrokiem.
- Bello chciałabyś coś jeszcze wiedzieć o nas?- zapytała Esme.
- Tak. Jak te wasze dary działają i czemu nie ma ich każdy.- powiedziałam.
- Mhmm... Jakby to ci wytłumaczyć. Nasze dary to tylko wzmocnione to co potrafiliśmy dotychczas.- powiedział mój ojciec.- Alice na przykład potrafi przewidzieć przyszłość wszystkich naszych pobratymców i ludzi ale nie potrafi przewidzieć przeszłości Zmiennokształtnych i  Wilków ani osób w ich towarzystwie. Ale o tych istotach powiemy ci za chwilę.  Alice wizje mogą się zmieniać w zależności od podjętej decyzji. Teraz przejdźmy do Edwarda on potrafi czytać w myślach na odległość kilkuset metrów a jak są naprawdę "głośne" nawet do kilometra wszystkim.
- I tu się mylisz Carlisle z jednym wyjątkiem.- powiedział Edward.
- Jakim?- zapytał się nasz ojciec.
- Nie potrafię czytać w myślach Belli coś mnie blokuje.
- A ja widzę urywki wizji na temat Belli.- powiedział chochlik.
- To znaczy, że jest coś ze mną nie tak?
- Hehe Bello my tu ci opowiadamy o wampirach i tym podobnych a ty się pytasz czy z tobą jest coś nie tak?- śmiał się Jasper.
- Tak.- powiedziałam.
- Dobrze, dobrze wracając do naszej rozmowy. - powiedział Esme.- Carlisle opowiedz Belli o tych darach a tą sprawą zajmiemy się jeszcze później.
- Więc tak dar Jaspera opiera się na manipulowaniu emocjami innych.- i nagle poczułam się radosna za chwile smutna i z powrotem czułam się tak jak wcześniej czyli ni to zaskoczona ni to w szoku.
Wiem jestem dziwną osobą, każda na moim miejscu by uciekła na drugi koniec kuli ziemskiej a ja tu siedzę i gawędzę z wampirami. 
- Jasper przestań.
- A co mi zrobisz?- zapytał.
Postanowiłam wyciągnąć najcięższe działa.
- Ja tobie nie ale Alcie na pewno.- powiedziałam a on odsunął się o milimetr.
- Dobra już dobra przestanę Carlisle możesz kontynuować.- powiedział Jasper.
- Tak jak Alice nie może działać nad emocjami Wilkołaków i Zmiennokształtnych. Ale może w ich towarzystwie. Nikt nie wie dlaczego właśnie niektóre dary nie działają na te dwie grupy istoty i w ich towarzystwie.  
- Wiecie co dość na dziś tych nowości jak dla Belli opowiadać będziemy jej stopniowo.- powiedziała Esme, która uznała, że to za dużo jak na raz jak dla mnie.
- Esme mam tylko jeszcze jedno pytanie.- powiedziałam.
- Czy wampiry śpią?- zapytałam.
- Nie.- powiedział Emmett.
- Wcale?- zapytałam.
- Wcale a wacale.- powiedział Edward.
Nie dopytuje się po co im te łóżka.
- Bello przejdziesz się ze mną?- zapytała Esme gdy wszyscy wrócili do swoich zajęć.
- Oczywiście.- zgodziłam się na propozycje mojej przyszywanej mamy ponieważ musiałam się przewietrzyć.  

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 7.

Gdy oglądałam samochód Rosali mnie zapytała.
- Podoba ci się?
- Tak jest cudowny.- powiedziałam.- Dziękuję.- tym razem zwróciłam się do Esme i Carlisle którzy chwilę potem znaleźli się w moich ramionach.
- Proszę skarbie.- powiedziała moja mama.
- Chodzie lepiej do środka bo zaczyna padać.- powiedział Emmett miał rację czułam już jak pierwsze krople deszczu spadają mi na ciało.
"Długo już nie padało."- pomyślałam-"Aż dwie godziny".
Przez następne dwie godziny tańczyliśmy, śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się.
- Chcesz się przejechać nowym samochodem?- zapytała Rosali
- Pewnie.- powiedziałam.- Alice chcesz z nami?
- Oczywiście a jakby inaczej.
- Esme my jedziemy się przejechać samochodem Belli.- krzyknęła Rosali
- Ok.
 Gdy Rosali otworzyła samochód złożyłam przednie siedzenie aby chochlik mógł się tam wśliznąć.
- Zapnijcie pasy.- powiedziała Rosali wyjeżdżając spod domu Cullen'ów z ogromną prędkością.
Po jakiś dziesięciu minutach byłyśmy na autostradzie. Rosali dała tam czadu jechała 210 km na godzinę i wyprzedzała wszystkich. Po jakiejś godzinie byłyśmy w innym stanie. Dwadzieścia minut po dwudziestej byłyśmy w domu.
- I jak podobała się przejażdżka?- zapytała Rosali parkując w garażu.
- Pewnie nie mogę się doczekać jak sama będę mogła nim pojeździć.- powiedziałam otwierając drzwi prowadzące od garażu do mieszkania.
- Hej i jak przejażdżka?- zapytała Esme gdy weszłyśmy do salonu.
- Wspaniała.- powiedziałam.
- To dobrze. A teraz Bello chcemy całą rodziną porozmawiać.
- A o czym?
- Musimy ci coś powiedzieć o nas.- powiedziała Esme siadając na kanapie.
- Acha.- powiedziałam siadając na fotelu.
- Bello.- zwrócił się do mnie Carlisle.- Musimy ci powiedzieć prawdę kim naprawdę jesteśmy.
Zaczynałam się martwić może należą do Mafii. Albo cofam to Alice i Mafia.
- No to mówcie.
- Bello my naprawdę nie jesteśmy ludźmi tylko.- Heheh nabierają mnie.......albo nie wszyscy spoważnieli nawet Emmett.
- To kim jesteście?- powiedziałam letko zmieszana.
- Bello my jesteśmy wampirami wegetarianami.- powiedziała Carlisle z poważną miną.
- Bo wam uwierzę.- powiedziałam.- Mieszkam z wami tu drugi dzień i jakoś jeszcze żyję.
- Ale Bello my żywimy się krwią zwierzęcą.- powiedział Edward.
Nagle zaczęły mi stawiać pewne sceny z tych dwóch dni:
/-Zdziwienie Rosali i Emmetta na wieść o tym, że Esme idzie gotować obiat.
/-Miny przy posiłkach.
 /-Alice nie spała bardzo wcześnie.
/-Edward szybko mnie potrzymał gdy prawie upadłam na schodach.
- Ale wy wychodzicie w dzień.- powiedziałam nadal nie chciałam wierzyć w to co usłyszałam.
- A czy normalny człowiek by zrobił tak.- powiedział Emmett i podniósł kanapę na której siedzieli-
Alice, Rosali, Esme i Edward.
- Po tobie nawet tego bym się spodziewałam.
- A po kim byś się tego najmniej spodziewała?- zapytał Emmett.
- Oczywiście, że po Esme, Alice i Rosali. Ale najbardziej po Alice.
- Alice zapraszam.- powiedział Emmett wymachując ręką jakby zapraszał Alice do tańca gdy podchodziła a sam się usiadł na jej miejscu. Po chwili Alice stała podnosząc kanapę.
- Teraz nam wierzysz?- zapytała Rosali.
- Tak.
- A boisz się nas?- zapytała Alice.
- Nie a czego bym miała się bać? Może Esme, która prędzej zabiła by mnie bo tak mnie kocha a nie dla tego, że chce się tylko napić mojej krwi. Albo ciebie prędzej zabijesz mnie na zakupach.

***********************************************************************************
Trochę kredki ale boli mnie okropnie nadgarstek.
Pozdrawiam was do NN.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 6.

Gdy po filmie położyłam się u mnie na łóżku od razu usnęłam. Śniło mi się, że jestem na polanie razem z Edwardem i błyszczymy się w słońcu i nagle z drzew wychodzi ogromny wilk i biegnie na nas. Ja i Edward biegniemy niewyobrażalnie szybko aż docieramy do domu. Tam szybko się pakujemy i wyjeżdżamy razem z całą rodziną. Gdy wyjechaliśmy z domu okazało się, że czeka na nas tam pięć wielkich wilków. Obudziłam się w środku nocy cała mokra od potu.
"Boże co za dziwny sen"- pomyślałam i spojrzałam na zegarek była czwarta trzydzieści.
Nie mogłam już zasnąć wierciłam się przez pół godziny ale to nic nie dało więc postanowiłam iść się umyć. Wzięłam orzeźwiającą kąpiel i umyłam włosy moim ulubionym szamponem o zapachu pomarańczy. Gdy wyszłam z łazienki ubrana ponownie w piżamę bo zapomniałam wziąć do łazienki ubrań była już piąta dwadzieścia i okazało się, że nie tylko ja nie mogę spać. Na łóżku siedziała Alice.
- Hej słyszałam jak przechodziłam, że już nie możesz spać więc przyszłam posiedzieć z tobą.
- Hej Alice wiesz napędziłaś mi stracha.
 - Sorki nie chciałam.- powiedziała gdy ją przytulałam.
- Wiem, że nie chciałaś. A teraz idę znaleźć sobie coś do ubrania.- powiedziałam
- Mogę ci pomóc?-
- Jak chcesz. - powiedziałam.
Alice pokręciła się trochę po mojej garderobie i wybrała fajny komplet ubrań.
- I jak pasuje ci?
- Tak dzięki i nawet są adidasy dzięki Alice sama nie wiem czy coś bym w tej garderobie znalazła.
- Coś byś na pewno znalazła. Idź się przebierz. A potem jeśli chcesz to cię pomaluję.
- Alliii....- powiedziałam a ona zrobiła minę niewinnego dziecka- no dobrze- uległam minie Alice.
- To ja lecę po kosmetyczkę.- powiedziała.- a ty wysusz włosy i  je wyprostuj jak się ubierzesz.
- Dobrze- zgodziłam się.
Po pary minutach przyszła Alice ze swoją kosmetyczką.
- Gotowa?- zapytała.
- Jeszcze nawet nie wysuszyłam włosów.
- Choć pomogę ci.- powiedziała Alice podchodząc do mnie
Po paru minutach miałam wysuszone i wyprostowane włosy.
- A teraz siadaj tu i się nie ruszaj.- rozkazał mi chochlik.
- Dobrze.- powiedziałam i usiadła na krześle na, które skazywała Alice.
Po dziesięciu minutach Alice skończyła malować mi oczy.
- I jak?- zapytała.
- Cudownie.- powiedziała i przytuliłam Alice.
- Siadaj bo jeszcze usta zostały mi do skończenia.
Alice majstrowała jeszcze przy mojej twarzy jeszcze chwilę a następnie za moją zgodą pomalowała mi paznokcie.
- I już jesteś gotowa powiedziała.
- Dzięki Alice. - powiedziałam i spojrzałam do lustra.
Moje usta były pięknie pomalowane  następnie spojrzałam na moje paznokcie były pomalowane cudownie.  Wszystko razem wyglądało idealnie.
- Alice dziękuję ci jeszcze raz wszystko wygląda idealnie.- dziękowałam chochlikowi.
- Nie ma za co. Choć zejdziemy na dół bo już jest szósta pięćdziesiąt a nasza rodzina to ranne ptaszki.
- Hej wszystkim.- powiedziała moje sis kiedy schodziłyśmy po schodach.
- Hej dziewczyny.- powiedział Emmett, który razem z Edwardem i Jasperem grali znów w fife.
-  Hej Alli hej Bells.- powiedziała Rosali podchodząc do nas i nas przytulając.
 - Hej Esme- powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Hej skarbie masz tu śniadanie.- powiedziała podając mi talerz z dwiema kanapkami.
- Dzięki mamo.- powiedziałam a Esme rozpromieniła się.
Musiała lubić jak się tak do niej mówiło.
- Esme to ja jadę z Emmettem.- powiedziała Rosali otwierając drzwi wejściowe.
- Dobrze.- powiedziała.
- Bello pojedziesz ze mną i Carlisle do miasta?- zapytała mnie Esme.
- Oczywiście.- powiedziałam nadgryzając kanapkę.
- To fajnie.- powiedziała gdy do kuchni wszedł Carlisle.
- Dzień dobry panu.- powiedziałam
- Witaj Bello a i nie żaden pan tylko Carlisle albo tato.- powiedziała Carlisle.
- Dobrze.- powiedziałam.
- Przepraszam Bello że wcześniej nie przyszedłem się przywitać ale byłem w pracy na dwadzieścia cztery godziny i byłem trochę zmęczony.
- Nic się nie stało. - powiedziałam i nadgryzłam następny kawałek kanapki.
Po piętnasty minutach wychodziłam z domu razem z Carlisle i Esme.
- Pa.- krzyknęłam gdy wychodziłam.
- Pa.- odkrzyknęła Alice.
Gdy wsiedliśmy do samochodu Carlisle się zapytał.
- To gdzie jedziemy?
- Wiesz chciałam Belli kupić telefon, tabletka, laptopa a i aparat bo dowiedziałam się, że lubisz robić zdjęcia. To prawda?
- Tak Esme ale mi nie trzeba nic kupować.
- Trzeba, trzeba. Carlisle pojedźmy do tej galerii w Moses Lake.
- OK.
Całą drogę opowiadałam Esme czym zajmowałam się co lubię robić itp. ponieważ bardzo chciała to wiedzieć. Drogę pokonaliśmy w przeciągu pół godziny.  Od razu w pierwszym sklepie kupiliśmy mi tableta. W następnych dwóch nie było nic ciekawego. Dopiero w trzecim sklepie kupiliśmy mi laptopa i telefon.  W ostatnim sklepie, który był tylko z aparatami i dodatkami do nich Esme i Carlisle kupili mi dwa aparaty fotograficzne. Jeden Lumix lustrzankę  a drugi Nikona cyfrowego.  Mogli, kupić mi jeden ale Esme stwierdziła, że Lumix jest za duży, żeby go wszędzie ze sobą nosić i nie mieści się do torebki dlatego kupili mi jeszcze cyfrowego Nikona. Byłam im wdzięczna za to, że mnie przygarnęli a teraz tyle mi kupują. Nigdy nie miałam tyle ile teraz. Cullen'owie  to wspaniała rodzina Esme jest jej sercem a Carlisle duszą. Po udanych i nie długich zakupach jakie na pewno by były z chochlikiem udaliśmy się do kawiarni. Ja zamówiłam koktajl a moi przyszywani rodzice kawę. W kawiarni siedzieliśmy jakeś trzydzieści minut i udaliśmy się w drogę powrotną. Gdy siedziałam już na tylnym siedzeniu samochodu spojrzałam na zegarek w komórce była już siedemnasta. "Matko gdzie minęło tyle czasu?"- zadałam sobie pytanie.  Gdy przyszliśmy do domu Alice zaraz zawiązała mi oczy i zaprowadziła mnie od mojej garderoby nie wiem o co jej chodzi.
Na gurze kazała mi się przebrać w to.  Potem razem z Alice zajęły się moimi paznokciami, włosami i twarzą.  Na paznokciach Rosali umieściła ćwieki nie wiem jak to zrobiła do tej pory. Alice pomalowała mi delikatnie oczy i usta. Potem oby dwie majstrowały coś przy moich włosach.  Jak się potem okazało Alice rozjaśniła mi końcówki włosów a Rosali wzięła je zakręciła. 
- Pięknie wyglądasz.- powiedziała Rosali.
- Dziękuję.- powiedziałam i czułam jak oblewam się rumieńcami.
- I tego różu na policzkach nam brakowało. - powiedziała Alii.
- Chodzie na dół.-  powiedziała Rosali ciągnąc mnie i Alice na dół.
Gdy schodziłyśmy na dół. Wszyscy krzyknęli.
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO BELLI''.
- Dziękuje ale ja wczoraj miałam urodziny.
- Ale dziś jest impreza.- powiedział Emmett.
Potem wszyscy dawali mi prezenty. Od Rosali i Emmett dostałam komplet biżuterii. Od Alice i Jaspera dostałam bransoletkę z pereł a od Edwarda dostałam dwie pary Air Max  .
- Bello a teraz zapraszamy cię na zewnątrz.- powiedziała Esme.
Tylko Rosali poszła do garażu.
- A to prezent od Esme i od de mnie.- powiedział Carlisle i z garażu wyjechał samochód o kolorze czarnym (mat) i ostro zahamował.  Samochód był piękny.
- Matko dziękuję ale ja jeszcze nie mam prawa jazdy.- powiedziałam.
- A tym to też się zajęliśmy. Masz tu prawo jazdy ale od jutra przez najbliższy tydzień Rosali będzie cię uczyć.
- Allle.....- chciałam powiedzieć, że to nielegalne ale sobie odpuściłam.- Dziękuję. Powiedziałam.
- Idź i obejrzyj.- powiedziała Esem.

**********************************************************************************
Dobra jednak nie dam wam odpocząć od czytania. bo już jest nowy. Wiem kiepski ale jakiś jest.

niedziela, 20 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ SPEECJANY.

 (Rozdział 5 ale oczami Edwarda.)
*********************************************************************************

Gdy wróciłem z polowania razem z moim bratem Esme prosiła Jasper żeby pojechał z nią do miasta aby załatwić dokumenty dotyczące nauki Belli w naszej szkole. A mnie poprosiła o to abym poczekał na dziewczyny bo pojechały na zakupy. Już to widziałam mnóstwo kupionych ubrań w, których Alice będzie pozwalała chodzić jej tylko raz.  Gdy usłyszałem skręcający samochód w ścieżkę do nas wyłączyłem X-Boxa i wyszedłem przed dom.
- Hej Edward.- powiedziała Alice wysiadająca z samochodu.
- Cześć Alice. Hej Bella. Esme kazała mi tu na was czekać bo powiedziała, że udałaś się na zakupy.
- I dobrze, że kazała zobacz ile tego jest.- zgodziła się z mamom Alice i otworzyła bagażnik.
- Właśnie widzę biedna jesteś Bello, że musiałaś tyle się nachodzić.- powiedziałem zastanawiając się czemu nie mogę czytać jej w myślach
- Padałam już przy trzecim sklepie. Już nigdy z nią nie pojadę na zakupy. - powiedziała Bella
- Uwierz mi nie da się uciec przed zakupami z Alice.
- Matko jak wy możecie nie lubić zakupów tylko Rosali mnie rozumie.
- Ale ona też ma czasami dosyć z tobą zakupów.
- Weź nie przesadza lepiej mi powiedz gdzie jest Jasper.
- Pojechał razem z Esme na chwilę do centrum miasta.  A Rosali dzwoniła jakeś pięć minut temu i mówiła, że już wraca.
- Ach a Rosali znalazła tą część do samochodu co chciała?
- Tak.- powiedziałem biorąc pierwsze kilka toreb.
Każdy z nas był na dole trzy razy ale ja nie lubię chodzić tak wolno i robić wszystko tak wolno. Alle to jeszcze tylko do jutra wieczorem jutro mamy zamiar Belli wyjawić prawdę o nas i powiedzieć jej, że Esme to jej pra, pra, pra, babcia. Raz na jakiś czas każdy sprawdza co u jego rodziny itp. Gdy Esme sprawdziła co u ej rodziny dowiedziała się, ze jej wnuczka jest w domu dziecka od razu chciała ją adoptować. Gdy wnieśliśmy wszystko na górę  Bella się odezwało- jest strasznie mało rozmowna totalne przeciwieństwo Alice.
- Dzięki Edward, że nam pomogłeś.- powiedziałam
- Nie ma za co a tak wogóle to witaj w rodzinie Bello.- powiedziałem i ją przytuliłem.
Jej serce zabiło kilka razy szybciej i mocniej. Może się wystara pomyślałem i się cofnąłem.
 Gdy puściłem Belle ta się tylko delikatnie uśmiechnęła i zabrała się do pomagania Alice w rozpakowywaniu ubrań. Gdy wyszedłem z pokoju Alice miała wizję ja i Bella- wampir- trzymaliśmy się za ręce biegnąc przez las.
"- Wydaje mi się, że ty jej się spodobałeś tak samo jak ona tobie"- w mojej głowie rozbrzmiały myśli Alice.
Dobrze, że Bella nie widziała Alice podczas wizji.- byśmy musieli jej powiedzieć wszystko jeszcze dzisiaj.   Gdy wszedłem do mojej garderoby poszukałem piżamy, które zdążyła kupić Alice przed przyjazdem Belli. Nie wybierałem specjalnie jakeś wziąłem pierwszą z góry.
Z wybraną piżamą udałem się do mojej łazienki gdzie wziąłem orzeźwiający prysznic. Podczas prysznicu przyszedł mi do głowy pewien rytm więc szybko się wytarłem oraz przebrałem się w piżamę i pobiegłem zapisać tą melodię, którą jutro udoskonalę na pianinie. Gdy wyszedłem z pokoju spotkałem Alice, która szła na dół w podobnej piżamie.  Gdy zeszliśmy na dół gdzie czekali już na nas nasi bracia.
- Edward, Alice jak wy wyglądacie!- śmiał się z nas Emmett.
- Zamknij się imbecylu.- powiedziała Alice.
- Hej wam wróciłam. Matko nie wicie ile się najeździła za tą częścią.- powiedziała Rosali podnosząc pudełko w którym był pierścień do samochodu.
- Rosali idź się przebrać bo zaraz będziemy oglądać film.- powiedziała Alice.
- Ok.- powiedziała blondynka i poszła na górę się przebrać.
- Ej rudy pajacyku grasz z nami?- zapytał Emmett.
- Nie jestem pajacykiem Emmett ani nie jestem rudy. Zrozumiano?
- Nie nie zrozumiano.- powiedział Emmett przez śmiech.- Lepiej graj i nie marudź.- powiedział rzucając mi czarny dżojstik.
- Ok.- powiedziałem i przyłączyłem się do gry.
Po pięciu minutach zeszła ubrana w prawie taką samą piżamę co ja i Alice.
- Kotku jak ty wyglądasz.- powiedział Emmett.
- Lepiej się zamknij Emmett bo będzie kara.- ostrzegła go Rosali.
- A niby jaka?- zapytał Emm.
- Ta co cię najbardziej zaboli.- powiedziała.
- A niby jaka?
- A to ty powinieneś wiedzieć najlepiej. - i na tych słowach skończyła się wymiana ich zdań.
Przez następne piętnaście minut ja z moimi braćmi grałem w Fife a Alice i Rosali gadały na temat mody. Gdy skończyliśmy grać zeszła Bella.
- Hej już jestem sorry, że tak długo. Gdzie Esme i Carlisle?- powiedziała schodząc po schodach Bella.
Ona też miała prawie taką samom piżamę. Czyli na pewno Emmett, Jasper i nasi przyszywani rodzice też mają takie piżamy. Wyłapałem z myśli mojego rodzeństwa takie rzeczy jak.
"Ohho Emmett będzie miał przekichane."- myślał Jasper.
"Oj mój kochany Emmtt'cie ze mnie się śmiałeś a sam będziesz nosił taką piżamę nawet pod przymusem ale będziesz."-  cieszyła się Rosali z tego, że Emmett będzie musiał nosić taką piżamę.
"Nie ja też mam na pewno taką piżamę i Rosali zmusi mnie dochodzenia w niej"- rozpaczał nad swoim losem Emmett
- Poszli do siebie.- odpowiedziała jej Rosali
- Aha.
- Bello ty też heheh weźcie dziewczyny jakie wy macie te piżamy.
- Zamknij się Emmett. Wogóle to hej sorki, że wcześniej mnie nie było i, że nie poszłam z wami na zakupy ale musiałam kupić pierścień do mojego samochodu.- powiedział Rosali przytulając Belle.
- Nic się niestało.- zapewniała Bella.
- Witaj w rodzinie Bello. Ja też cię przeprasza za to, że wcześniej nie przyszedłem się z tobą przywitać ale wiesz najpierw poszedłem przejść się z Edwardem a potem pojechałem z Esme.
- Nic nie szkodzi Jasper.- powiedziałam gdy ją przytulał .
- Dobra dość tych przeprosin co oglądamy?- powiedział Emmett
- Hmmm może jakiś Akcji?- zaproponowała Alice po której bardziej spodziewałam się jakiegoś romansu.
- Na moje może być.- powiedział Alice.
- To film Akcji oglądamy.- powiedział Emmett a wszyscy pokiwali głową na tak.
A jakie mamy.- zapytałem
- "Incepcja", "Księga ocalenia", "W pogoni za zemstom", "Trzy metry nad niebem" i drugą część też mamy oraz "Wybuchowa Para"- powiedział Jasper, który stał przy półce z książkami.
- To co oglądamy?- zapytała Bella.
- Może "Incepcje"  zaproponowała Rosali.
- Na moje może być.- zgodziła się moja nowa siostra na propozycję blondynki.
- Mi też pasuje.- powiedziała Alice.
- A wy chłopaki co chcecie oglądać.- zapytał blondyn.
- Może być to co dziewczyny chcą.- przystałem na propozycję dziewczyn.
Mi było obojętne to co będziemy oglądać chciałem tylko być blisko Belli.
"Matko Edward ogarnij się ona jak się dowie kim jesteście na 100% ucieknie i będzie czuć do was obrzydzenie więc nie myśl o niej!"- sam siebie karciłem.
- Ok niech będzie ta "Incepcja"- powiedział Emmett, który przypominał mi czasami miśka.
Nawet nie wiem o czym był film gówno mnie to obchodziło. Obchodziła mnie tylko Bella i tylko ona.  Cały fil przyglądałem się jej. Gdy każdy poszedł do siebie "spać" Bella omal nie zabiła się na schodach.
- Bello matko nic ci się niestało?- zapytałem Belle, którą złapałem w ostatniej chwili.
- Nie dzięki.- powiedziała.
- Nie ma za co. Przecież nie pozwolę mojej siostrze zrobić sobie krzywdy.
Gdy byliśmy pewni, że Bella śpi zeszliśmy na dół na zebranie, które zwołała Esme.
- Słuchajcie Bella ma dziś urodziny i wypadało by zrobić jej urodziny.- powiedziała nasza przyszywana mama.
- Moim zdaniem pomysł jest Ok ale jeżeli ja będę mogła zrobić te urodziny.- powiedział Alice.
- Może być Alice ale do jutra wieczór musisz się wyrobić. Jutro jest sobota więc zabiorę gdzieś Belle razem z Carlisle więc dom będzie pusty i będziesz miała pole do popisu.
- Mamo wątpisz w moje zdolności?- zapytała.
- Nie wątpię.
- To dobrze. A co z prezentami?- zapytała Alice.
- Ja i Carlisle chcielibyśmy kupić Belli samochód. I tu prośba do ciebie Rosali czy pojechała byś jutro kupić jej samochód?
- Oczywiście Esme pojadę i już wiem jaki chciałabym jej kupić.- powiedział Rosali.
- Nowe  Ferrari f430.
- A te co ostatnio oglądałaś. Więc jeśli chcesz to jutro z samego rana nawet zaczym wstanie Bella pojedziesz z Emmettem kupić ten samochód i któreś z was nim wróci.
- Ja wrócę samochodem Belli bo Emmett to niedorozwinięty umysłowo dzieciak.- powiedziała Rosali.
- Dzięki kotek, że tak o mnie myślisz.- powiedział trochę zły na Rosali Emmett.


***********************************************************************************
I jest nowy. Miałam na święta nic nie dodawać ale jednak napisałam. Zaskoczenie na pewno wiadomością o tym, że Esme jest członkiem rodziny Belli.  Możecie zapytać:
Jak to możliwe przecież, Esme straciła syna? A tego to wam teraz nie powiem dowiecie się tego czytając bloga.
A co do Ferrari f430 to Bella w "Przed świtem" miała taki samochód "po ślubny" jak to nazwał w książce Edward i wcześniej "samochód przedślubny" miała Mercedesa guardian, który jest odporny na i tu UWAGA pociski nie na zwykłe kule i ma dwutonowy pancerz. A furgonetkę to znamy wszyscy.

A I JESZCZE JEDNO ZMIENIŁAM COŚ W USTAWIENIACH I TAM JESZCZE COŚ WIĘC ZDJĘCIA POWIINY WCHODZIĆ TERAZ ZAWSZE. JEŚLI COŚ WAM NIECHCIAŁO WEJŚ TO MOŻECIE ZOBACZYĆ SOBIE.

Pa pa i jeszcze raz wesołych świąt i do napisania.

sobota, 19 kwietnia 2014

Pytania od was.

1. Kiedy pojawi się Edward?
Odp. Pojawił się już w piątym rozdziale.
2. Czy Bella zostanie przemieniona?
Odp. Niestety nie chcę za dużo zdradzać więc proszę czytać. Ale powiem tak czytając się nie zawiedziesz.- nie sugeruję tu tego, ze będzie przemieniona albo tego, że nie będzie przemieniona.
3. Czy Bella będzie z kimś? np. z Edwardem.
Odp. Na razie nie ale potem kto wie.
4. Czy będziesz teraz pisać bloga oczami Edka ? Czy Bells?
Odp. Będę pisać dalej oczami Belli ale jeśli będzie jakeś święto to wyjdzie rozdział specjalny np. oczami Edwarda. Może też wyjść oczami kogoś innego z Cullen.
5. Czy Edward Kupi coś Belli na urodziny?
Odp. Pojawił się już nawet rodziła szósty. Kupił jej dwie pary Air Max (link) nawet jest link do nich w rozdziale.
6. Kiedy ósmy rodziła?
Odp. Po jawi się za parę minut. Już go piszę.
7.Skąd pomysł na bloga?
Odp. Wszystko wyszło z czasem. Pierwszy pomysł to był zrobię znowu o wampirach. Później kombinowałam jak zrobić aby się różnił od poprzedniego. Chciałam też zmienić imiona i nazwiska ale niestety ja jeszcze dopasowywać imion, nazwisk nie umie.
8.Kiedy będzie rozdział 21?
Odp. I znowu mnie zabijecie bo obiecałam kilka postów i wrócić na długi, długi czas. Ale to jest koniec roku poprawia się oceny. Biega się o projekt. I wogóle koniec roku jest meczący. Spróbuję do wakacji dodać z dwa posty a później będę dodawać systematycznie. Przynajmniej to mogę wam obiecać.  

Ja macie jakieś pytania odnośnie jakiegoś rozdziału pisać w komentarzu pod tym rozdziałem a jeśli jakeś inne to tutaj pod.  Pisać co was ciekawi a

UWAGA!
Na każde pytanie będę odpowiadać tu jeśli będzie dziesięć odpowiedzi na pytania to  usuwam stare i daje na nowo do dziesięciu.

Życzenia dla moich czytelników z okazji WIELKANOCY.

Jaj przepięknie malowanych.
 Świąt wesołych, roześmianych.
W poniedziałek kubeł wody.
Szczęścia, zdrowia oraz zgody
Życzy: Natalia.

Rozdział 5.

Po drodze do domu razem z Alice rozmawiałyśmy o naszym życiu o tym  czym się interesujemy itp.
- Wiesz przypominasz mi narwanego Chochlika.- zwróciłam się do Alice.
- A niby w czym?- zapytała.
- Jesteś strasznie narwana, żywiołowa.
- Może i masz rację.- powiedział Alice skręcając w prawie niewidoczną drogę leśną, która prowadzi do domu.
Gdy dojechałyśmy do domu z tego co podejrzewałam czekał już na nas chłopak. Albo Jasper albo Edward.  Wiem tylko tyle był bardzo przystojny.
- Hej Edward.- powiedział chochlik.
- Cześć Alice. Hej Bella. Esme kazała mi tu na was czekać bo powiedziała, że udałaś się na zakupy.
- I dobrze, że kazała zobacz ile tego jest.- zgodziła się z mamom Alice i otworzyła bagażnik.
- Właśnie widzę biedna jesteś Bello, że musiałaś tyle się nachodzić.
- Padałam już przy trzecim sklepie. Już nigdy z nią nie pojadę na zakupy. - powiedziałam
- Uwierz mi nie da się uciec przed zakupami z Alice.
- Matko jak wy możecie nie lubić zakupów tylko Rosali mnie rozumie.
- Ale ona też ma czasami dosyć z tobą zakupów.
- Weź nie przesadza lepiej mi powiedz gdzie jest Jasper.
- Pojechał razem z Esme na chwilę do centrum miasta.  A Rosali dzwoniła jakeś pięć minut temu i mówiła, że już wraca.
- Ach a Rosali znalazła tą część do samochodu co chciała?
- Tak.- powiedział Edward łapiąc pierwsze torby.
Każdy z nas wrócił się na dół trzy razy i wszystko w ten sposób było u mnie w pokoju.
- Dzięki Edward, że nam pomogłeś.- powiedziałam.
- Nie ma za co a tak wogóle to witaj w rodzinie Bello.- powiedział Edward i mnie przytulił a moje serce zabiło kilka razy szybciej i mocniej.
Gdy mnie puścił ja się tylko uśmiechnęłam i zabrałam się do pomagania Alice przy układaniu ubrań w mojej garderobie około 18:30 wszystko było na wieszakach, pułkach lub w szufladach.
- A teraz idź się wykąp.- poinstruowała mnie Alice.
- Ok.- powiedziałam biorąc z pierwszej półki czystą bieliznę.
- Alice pamiętasz może gdzie położyłyśmy piżamy?- zapytałam.
- Tak tu. -powiedziała pokazując na półkę nadepną.
- Dzięki. To ja pójdę do łazienki.
- Ok idź ja też pójdę się wykąpać. Zejdź potem do nas to sobie pooglądamy filmy.
- Dobrze zejdę. - powiedziałam łapiąc za klamkę.
Gdy weszłam do mojej łazienki momentalnie nic mnie nie obchodziło musiałam przemyśleć cały ten dzień . Gdy weszłam do wanny z gorącą wodą myślałam o mojej przyrodnim rodzeństwie i przyszywanych rodzicach. Myślałam zwłaszcza o Edwardzie. "Głupia nie zakochuj się bo on na pewno ciebie nie będzie chciał!"- wrzeszczałam sama na siebie. Myślałam też o tym, jak dziś mnie spotkało szczęście. Najlepszy prezent na świecie. Po 30 minutach wyszłam z łazienki ubrana w piżamę- była bardzo ciepła z czego się cieszyłam bo tu w Forks jest zimno i deszczowo.  Gdy zeszłam na dół moje rodzeństwo już na mnie czekało. Alice, Rosali a nawet Edward miał podobną do mnie piżamę ale w inne wzorki.
- Hej już jestem sorry, że tak długo. Gdzie Esme i Carlisle?
- Poszli do siebie.- odpowiedziała mi Rosali
- Aha.
- Bello ty też heheh weźcie dziewczyny jakie wy macie te piżamy.
- Zamknij się Emmett. Wogóle to hej sorki, że wcześniej mnie nie było i, że nie poszłam z wami na zakupy ale musiałam kupić pierścień do mojego samochodu.- powiedział Rosali przytulając mnie.
Rosali tak samo jak Jasper miała blond włosy.
- Nic się niestało.
- Witaj w rodzinie Bello. Ja też cię przeprasza za to, że wcześniej nie przyszedłem się z tobą przywitać ale wiesz najpierw poszedłem przejść się z Edwardem a potem pojechałem z Esme.
- Nic nie szkodzi Jasper.- powiedziałam gdy mnie właśnie przytulał.
- Dobra dość tych przeprosin co oglądamy?- powiedział Emmett gdy siadałam pomiędzy Rosali a Alice.
- Hmmm może jakiś Akcji?- zaproponowała Alice po której bardziej spodziewałam się jakiegoś romansu.
- Na moje może być.- powiedział Alice.
- To film Akcji oglądamy.- powiedział Emmett a wszyscy pokiwali głową na tak.
- A jakie mamy.- zapytał Edward.
- "Incepcja", "Księga ocalenia", "W pogoni za zemstom", "Trzy metry nad niebem" i drugą część też mamy oraz "Wybuchowa Para"- powiedział Jasper, który stał przy półce z książkami.
- To co oglądamy?- zapytałam.
- Może "Incepcje"  zaproponowała Rosali.
- Na moje może być.- zgodziłam się na propozycję blondynki.
- Mi też pasuje.- powiedziała Alice.
- A wy chłopaki co chcecie oglądać.- zapytał blondyn.
- Może być to co dziewczyny chcą.- powiedział  rudy.
- Ok niech będzie ta "Incepcja"- powiedział Emmett, który przypominał mi miśka.
Film opowiadał o złodzieju, który jest mistrzem w wyciąganiu informacji przez sen. Przez cały film czułam na sobie wzrok Edwarda, który siedział na fotelu po prawej.

***********************************************************************************
Ha i jest już następny rozdział i pojawił się Edward i reszta rodzeństwa.  Przy pisaniu tego rozdziału słuchałam dużo piosenek między innymi Justin Bieber- Maria, w którym bity są jak w filmie Akcji dlatego taki a nie inny rodzaj filmu.



czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 4.

- Wiesz Bella trzeba będzie kupić ci sporo ubrań, kosmetyków, butów i dodatków.
- Nie przesadzaj Alice.- powiedziałam gdy Alice parkowała obok Emmetta.
- Nie przesadzam musisz mieć w czym chodzić.
Gdy weszliśmy do pierwszego sklepu Alice  zaczęła chodzić i wybierała dla mnie przeróżne buty a ja z Emmettem rozmawiałam o mojej nowej rodzinie dowiedziałam się  wielu ciekawych rzeczy na jej temat. Np. Że on i Rosali są parą tak samo ja Alice i Jasper.
- Wiem może wydawać się to dziwne ale my wogóle nie jesteśmy spokrewnieni.- powiedział Emmett
- Dla mnie nie jest to dziwne. Mieszkałam kiedyś koło takiej rodziny w Phiniks. A co z Edwardem?
- On tak samo jak ty nie ma partnerki.
- Acha.
Naszą rozmowę przerwała Alice.
- Masz przymierz te buty.- powiedział podając mi pięć par szpilek.
- Ale Alice to są same...
- Tenisówki kupimy w innym sklepie.
- Masz szczęście.
Gdy przymierzyłam wszystkie szpilki Alice stwierdziła, że weźmiemy wszystkie i dała mi następne pary butów do przymierzenia ale było ich osiem i nie były one szpikami tylko balerinami co mnie bardzo ucieszyło. Gdy przymierzyłam pierwsze dwie pary do Alice zadzwonił telefon  okazało się, że to Esme, która chciała poprosić o to żebyśmy zrobiły małe zakupy.
- Bello a ty na co czekasz przymierzaj bo nie mamy za dużo czasu a musimy jeszcze kupić.- rozkazała mi Alice, która była zła za to, że przerwałam przymierzanie butów.  
- Dobrze już przymierzam.
Gdy przymierzałam Alice pakowała od razu do pudełek i podawała mi nowe. Kiedy przymierzyłam wszystkie buty moja przyszywana siostra stwierdziła, że kupimy wszystkie jakie przymierzyłam a ja zastanawiałam po co mi tyle butów. W następnych sklepach było to samo Alice coś mi dała do przymierzania i od razu to kupowała tylko w jednym przypadku musiała iść wymienić sukienkę na mieszą bo ekspedientka, która jej pomagała wzięła rozmiar za duży. Współczułam Emmett'owi ponieważ musiał to wszystko nosić gdy chciałam mu pomóc Alice mówiła, że on po to z nami jechał. I tak był już raz zanieść zakupy. Gdy weszłyśmy do ostatniego sklepu ucieszyłam się bo był on sportowy.
- A teraz kupimy ci trampki i jedziemy do domu.- powiedziała Alice.
Gdy moja siostra przemierzała sklep w poszukiwaniu trampek dla mnie ja i mój brat usiedliśmy na kanapie która stała w sklepie. Po jakiś dziesięciu minutach wróciła Alice razem z ekspedientką obydwie niosły po pięć par butów.  Gdy ściągałam ostatnią parę butów Alice przyniosła jeszcze jedną parę.
- To już ostatnia.- powiedziała Alice.
- Mam nadzieję.- powiedziała sięgając po pudełko, które podawała mi Alice.
- Spodobają ci się na pewno.- powiedziała moja sis a mnie zamurowało.
- Te buty są cudowne.
- Wiedziałam od razu gdy je zobaczyłam, że ci się spodobają. Przymierzaj.
Gdy przymierzyłam ostatnie buty razem z Alice podeszłam do kasy.
- Bierzemy wszystkie.- powiedziała moja sis.
- A wiecie dzieci ile to wszystko kosztuje?- zapytała ekspedientka.
- Tak i co związku z tym?- zapytała się Alice kasjerki zdziwiona.
- To z tego, że na pewno nie macie tyle pieniędzy.
- A chce się pani założyć.- powiedziała Alice wyciągając wszystkie karty kredytowe i pieniądze z portfela i torebki. Pieniędzy było za dużo żeby trzymać je w samym portfelu założę się, że było ich tyle, ze starczyło by do zapłaty dziesięciu naszych zakupów w tym sklepie.
- Skąd macie tyle pieniędzy.
- Nasz ojciec doktor Carlisle Cullen jest słynnym lekarzem.
- Acha.- zamurowana ekspedientka był jeszcze bardziej zdziwiona niż po wyłożeniu kart (prawie wszystkie złote lub srebrne) i pieniędzy.
Gdy wyszliśmy z sklepu zaczęliśmy się śmiać z tej sytuacji.
- Emmett słuchaj trzeba pojechać na zakupy a Bella jest już na pewno zmęczona tymi zakupami. Więc może byś pojechał kupić jedzenie do supermarketu?- zapytała się moja przyrodnia sis.
- Ok pojadę co mam kupić.- zapytał.
- Mleko, płatki, chipsy bułki, warzywa, makaron, mrożonki, sery, mięso, owoce i co przyjdzie ci jeszcze do głowy.
- Dzięki a i weź mój samochód tylko go nie zarysuj bo twój jest już zapakowany po brzegi.
- Dobrze nie porysuje go.- powiedział mój przyrodni brat.
- Łap.- powiedziała Alice rzucając mu swoje kluczyki.
- A teraz ty łap.- zwrócił się Emmett do mojej sis.  
Gdy wsiadaliśmy do samochodów, krzyknęłam do Emmetta "Pa"
   


środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 3.

Gdy weszłam do domu moją uwagę przykuł czarny fortepian, który stał w salonie.
- Kto gra?- zapytałam.
- Edward i Rosali. Chodźmy dalej.- odpowiedziała mi Alice.
Gdy wchodziłyśmy po schodach zauważyłam stojący ogromny krzyż.
- Pamiątka rodzinna Carlisle.
- Acha.
Następnie Alice pokazała mi pokój po pokoju  aż dotarła do ostatniego pokoju.
- A tu Bello jest twój pokój.- powiedziała i otworzyła drzwi a moim oczom ukazał się piękny pokój.
- Matko ale on ładny.- powiedziałam gdy weszła Esme razem z Emmettem.- Dziękuję.
- Nie masz za co.- powiedziała- A i Bello jak chcesz to mów do mnie mamo bo jesteś już członkiem naszej rodziny.
- A mogę?- zapytała. Marzyłam o tym od kiedy mama z tatą zginęła w wypadku samochodowym.
- Oczywiście.- powiedziała moja nowa mama i mnie przytuliła.
- Jak mogę to będę mówić do ciebie Esme mamo.
- Witam w rodzinie siostrzyczko krzyknął Emmett i mnie przytulił.
- Emmett puść ją teraz moja kolej!- zażądała Alice.
- A jak nie?- zapytał.
- Lepiej nie chcesz się dowiedzieć.- powiedziała brat mnie puścił i oddał w ramiona siostry.
- Bello tak się cieszę, że będziesz moją siostrą a nie tylko przyjaciółką.
- Alice ja też się cieszę.- powiedziałam.
- Alice puść Belle bo ja bym chciała ją przytulić po paru sekundach byłam w objęciach Esme ale ta puściła mnie po minucie.
Gdy Esme poszła odebrać telefon a Emmett obejrzeć mecz bejsbolowy moja siostra została pomóc mi się rozpakować  choć nie było tak dużo mogłabym zrobić to sama i zajęło by mi to pięć minut może i krócej.
- Bello poszłabyś ze mną na małe zakupy trzeba upić ci nowe ubrania.- zapytała Alice gdy odkładała walizkę na półkę w garderobie, która była ogromne.
- Ale.....
- Pieniędzmi się nie przejmuj bo co nasze to od dziś też twoje.- powiedziała uprzedzając moje pytanie.
- Acha.
Gdy zeszłyśmy na dół zastaliśmy Emmetta oglądającego mecz a Esme czytającą książkę.
- Słuchajcie ja i Bella jedziemy na zakupy a ty Emmett jedziesz z nami.
- Nie Alice proszę tylko nie to byłem z tobą zaledwie pięć dni temu.- wyżalał się Emmett.
- Emmett jedziesz i koniec.- powiedziała  Alice.
- Nie jadę.
- Mamooooo!!!!!!!!!!!!!!!
- Emmett proszę pojedź z Alice bo trzeba kupić Belli nowe ubrania.- poprosiła Esme.
- Allee....- narzekał nadal Emmett.
- Emmett jak pojedziesz to nie będziesz musiał jeździć przez najbliższe dwa miesiące.- poprosiła Esme.
- Dobrze ale robię to tylko dla Belli.
A ja przez cała rozmowę zastanawiałam się dlaczego Emmett nie chce jechać na zakupy z Alice i dlaczego ona jeździ tak często na nie.  Gdy Alice pobiegła po torebkę do swojej garderoby a wiedziałam już jej garderobę była ogromna na oko dziesięć razy większa od mojej.
- Emmett powiedz mi dlaczego nie chcesz jechać ze mną i Alice na zakupy??? Wiesz ja nie lubię zakupów ale raz na jakiś czas mogę pojechać na małe zakupy.
- Z tobą to chcę pojechać ale z Alice nie chcę z nią to nie są małe zakupy. Ale ja ci tu nie będę nic więcej mówić sama musisz się przekonać i odczuć to na własnej skórze.- odpowiedział Emmett.
- Emmett idź wyprowadź audi. - powiedziała Alice schodząc ze schodów.- A ty Bello idź do łazienki i przebierz się w to.- tym razem zwróciła się do mnie wskazując na drzwi po prawej.
- OK.- Gdy zobaczyłam co mi dała do ubrania zauważyłam, że zapamiętała to co mówiłam o szpilkach.
- Wiesz Bello trzeba będzie ci upić szpilki na jakieś uroczystości.- powiedziała Alice gdy wyszłam z łazienki.
- Gdzie to?- zapytałam wyciągając leciutko ręce z ubraniami, które miałam wcześniej.
- Ja wezmę.- powiedziała Esme gdy przechodziłam koło nas i przechwytując ubrania od
de mnie.
- Dziękuję.- dziś użyłam tego słowa tyle razy.
- Za dużo dziękujesz.- wcale nie mam za co dziękować całej rodzinie Cullen.
- Wcale nie pa Esme.- powiedziałam gdy zamykałam drzwi.
- Pa Bells.
Gdy wyszłam przed dom moim oczom ukazał się biały samochód .
- Wiesz Alice wyprowadzę jeszcze jeden samochód.
- Dobrze. A jaki?- zapytała się Alice Emmetta.
Matko co jeszcze jeden mój przyszywany brat miał rację to nie będą małe zakupy.  A w ogóle po co im tyle samochodów?
- Chyba porsze.
- To ja i Bella bierzemy proszę a ty audi.
- Ok.
Po jakiś dwóch minutach z garażu wyjechało żółte porsze.
- Podoba ci się?- zapytała moja nowa sis gdy odpalała silnik.
- Bardzo. Wiesz Alice nie byłam jeszcze tylko w garażu ile macie samochodów.
- Mój, Emmetta, Esme, Edwarda, Carlisla i Rosali no i motor Jaspera ale do szkoły jeździmy tylko jednym najwyżej dwoma samochodami. Ale już za dwa tygodnie będziemy jeździć najmniej dwoma. A ty podchodzisz do szybkiego testu na prawko już za tydzień więc możemy pojechać i już kupić i ci samochód.
- Ale ja nawet nie wiem czy zdam i wolałabym jak już zdam.
- Jak chcesz ja bym już dziś kupiła.
- Ale ja muszę się z tym wszystkim oswoić, przyzwyczaić. Boję się, że to tylko sen i, że jak się obudzę będę znowu w ośrodku.- gdy to powiedziałam Alice mnie uszczypnęła.
- Ałł.
- Nie przeżywaj nie bolało to tak mocno.
Resztę drogi przemilczałyśmy. Dopiero gdy dojechałyśmy na parking galerii handlowej w mieście Moses Lake Alice się odezwała.


niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 2.

Gdy wyszłam z budynku zauważyłam cudowny samochód musiał być Cullenów.
- Bello podoba ci się samochód?- zapytała Esme.
- Oczywiście jest cudowny.
- A chciałabyś mieć swój własny samochód.
- Oczywiście ale ja nawet nie mam prawa jazdy.
- To się wyrobi a potem kupimy ci samochód.
- Esme ale ja nawet nie jestem prawdziwym członkiem waszej rodziny a i tak dużo dla mnie zrobiliście.
- Nawet nie waż się tak mówisz od dziś jesteś w stu procentach członkiem naszej rodziny.
- Naprawdę?
- Oczywiście Bello.
- Dziękuję.
- Za co?
- Za wszystko.
- Ale nie masz za co dziękować Bello.
- Ależ mam za co.
- Bello ja wiem swoje i ty też wiesz swoje a teraz siadaj bo Alice napawano już nie może się  doczekać twojego przyjazdu.
- A kto to Alice?
- Alice to moja adoptowana córka tak jak ty i Rosali mam też dwóch adoptowanych synów Edwarda, Emmetta i Jaspera.
- Esme jak mogę zapytać. Jeśli masz tyle adoptowanych dzieci to po co jeszcze ja.
- Bo razem z Carlisle chcieliśmy adoptować jeszcze jedno dziecko.
- Acha.  A mam jeszcze jedno pytanie gdzie teraz jedziemy.
- Do naszego domu w Forks. Wiesz bardzo często tam pada.
- Wiem mieszkałam już tam wcześniej.
- Acha.
Resztę drogi przesiedziałyśmy w milczeniu. Gdy skręciliśmy w jakąś boczną drogę Esme się odezwała.
- Jeszcze tylko z dwie minutki i będziemy pod domem.  Alice na pewno już czeka na schodach, żeby cię poznać.
Gdy dojechałyśmy do bardzo nowoczesnego domu zauważyłam skaczącego chochlika to musiała być Alice.
- Ta dziewczyna to Alice prawda?
- Tak.
Gdy wysiadłam z samochodu chochlik zaraz przybiegł do mnie tanecznym krokiem i mnie przytulił.
- Hej Bello, matko nie wiesz jak się cieszę, że będę mieć jeszcze jedną siostrę.
- Alice puść naszą nową siostrzyczkę bo się udusi.- powiedział jakiś chłopak za nami.
- Zamknij się Emmett.- powiedziała Alice puszczając mnie z objęć.
Odwróciłam się żeby spojrzeć na Emmetta. Był to wysoki umięśniony chłopka z brązowymi prawie czarnymi włosami i dołeczkami na policzkach.
- Hej Bello.- przywitał się Emmett podchodząc do mnie i mnie przytulając trochę lżej niż Alice.
- Hej wam.- powiedziałam.
- Dzieciaki dajcie Belli czas na oswojenie się z nowym otocznie.- powiedziała Esme.
- Esme dzwonił Carlisle i mówił, że wróci godzinę wcześniej. - odezwała się Alice.
- Acha. Alice oprowadź Belle po domu, pokaż jej wszystko a przedewszytkim jej pokój a ty Emmett weź zanieś jej walizkę do jej pokoju.
- Ale ja sobie sama zaniosę walizkę Esme.
- Bello ja ci zaniosę i koniec od dziś jesteś moją małą siostrzyczką i będę ci we wszystkim pomagać. - obiecał mi Emmett
- Dzięki Emmett- powiedziałam.
- A w ogóle dzieciaki gdzie Jasper, Rosali i Edward. - zapytała Esme
- Rosali pojechała po jakąś część do BMW a chłopacy poszli na spacer.- odpowiedział jej Emmett.
- A mówili między którą a którą wrócą?- zapytała Esme.
-  Rosali jak znajdzie tą część którą szuka a chłopacy wrócą przed piątą popołudniu.
- Acha to ja idę zrobić obiad.- powiedział Esme.
A mi się wdawało, że Alice i Emmett się trochę zdziwili.
- Dobrze to ja idę oprowadzić Belle po domu a ty Emmett zanieś Belli walizkę do jej pokoju.- powiedziała Alice.

piątek, 11 kwietnia 2014

Rozdział 1.

Dziś dzień moich urodzin jak zwykle każda osoba, która obchodzi urodziny dostaje prezent i zdmuchuje świeczki przy śniadaniu potem wszystko toczy się normalnie jak każdego dnia. Dziś jest inaczej po śniadaniu zostałam zawołana do dyrektorki ośrodka.  Gdy dotarłam do drzwi gabinetu dyrektorki usłyszałam rozmowę postanowiłam poczekać minutkę przy drzwiach i dopiero zapukać.
Po minucie zapukałam i uchyliłam drzwi.
- Dzień dobry wzywała mnie pani.
- Tak proszę wejdź.- weszłam trochę bardziej do pomieszczenia i zamknęłam drzwi.- Poznaj Panią Esme Cullen, która razem z mężem, który niestety dziś nie mógł przyjść chcieliby cię adoptować.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
Kobieta miała góra 25lat miała około 174 cm wzrosty, brązowe dość długie włosy nie była bardzo szczupłą osobą ale też nie grubą.
- Bello czy chcesz zamieszkać z państwem czy chcesz pomieszkać tu jeszcze rok.
- Tak chcę być adoptowana przez państwa jeśli państwo chcą- marzyłam o tym  od kiedy trafiłam do domu dziecka a teraz mam szansę.
- Bello proszę mów do mnie Esme.- poprosiła kobieta.
- Dobrze pro... Esme.
- I od razu lepiej.
- Bello Pani Cullen chciałaby cię już dziś do siebie do domu. Pójdź się spakować a ja z panią popodpisuje a jak się spakujesz to przyjdź tu bo będzie potrzebny twój podpis.
- Dobrze.
Wyszłam z gabinetu wzięłam walizkę z szafy w którą byłam zapakowana jak "przeprowadzałam" się do domu dziecka. Rzeczy nie miałam za dużo zaledwie kilka bluzek dwie pary spodnie, kurtkę, bluzę i odtwarzać Mp3, który dostałam na moje 9 urodziny od Rodziców. Teraz rozpoczynam nowy rozdział zatytułowany "Cullen".  Spakowanie się zajęło mi 5 minut, gdy zeszłam na dół wszystkie moje koleżanki na mnie już czekały.
- Wreszcie i ty znalazłaś nowy dom.- powiedziała Elena.
- Tak myślałam, że już nikt mnie nie weźmie i po osiemnastce zamieszkam sama i już nigdy nie poznam co to znaczy "rodziny dom".- powiedziałam.
Gdy pożegnałam się z każdym kto przyszedł się z każdym kto przyszedł się ze mną pożegnać poszłam po raz drugi tego dnia do gabinetu dyrektorki.
- Już jestem proszę pani przeprasza, że tak długo ale kilka osób przyszło się ze mną pożegnać.
- Nie szkodzi i tak dopiero kończyliśmy podpisywanie. -powiedziała pani dyrektor.- proszę podpisać jeszcze ty.- tym razem zwróciła się do Esme. - A ty tu podpisz oświadczenie, że zamieszkasz u państwa Cullen z własnej woli.- pokazała na mnie pani dyrektor.
Podeszłam i złożyłam podpis na papierze.
- Więc od teraz rozpoczynasz nowy rozdział w życiu Isabello.- zwróciła się do mnie dyrektorka
- Dziękuję pani za wszystko co pani dla mnie zrobiła. - podziękowałam za wszystko.
- Bello nie masz za co mnie dziękować to tylko moja praca.
- Wiem ale i tak pani dziękuję.
- Dobrze, dobrze Bello ale powinnaś już jechać do domu państwa Cullen. Pani Cullen na pewno się śpieszy.
- Dobrze. Już idę. Do widzenia.
- Isabello jeszcze jedno. Choć tu.- powiedziała Dyrektorka ośrodka z rozłożonymi rękami na znak, że chce mnie przytulić.
- Do widzenia Bello- powiedziała.
- Do widzenia Proszę pani.- powiedziałam.
I wyszłam za drzwi.

środa, 9 kwietnia 2014

Bohaterowie


Isabella Swan.- straciła całą swoją rodzinę, mieszka w domu dziecka ma 16 lat a niedługo 17. Nie wie, że jej życie zmieni się za jednym słowem.






Edward Cullen- 109letni wampir, który zaszedł przemianę w wieku 17 lat od tamtego czasu nie starzeje się. Posiada dar czytania w myślach. Posiada przybrane rodzeństwo również są wampirami: Alice Cullen, Jaspera Cullen (Hale), Emmetta Cullen, Rosali Cullen (Hale).  On i jego rodzeństwo zostało przygarnięte przez parę wampirów Carlisla Cullen i Esme Cullen.























Esme Cullen- przemieniona w 1921r. miała wtedy 26lat. Razem z mężem Carlisle'm adoptowali piątkę dzieci (wampirów): Alicie, Jaspera, Rosali, Edwarda, Emmetta.  Przez Edwarda nazwana "SERCEM RODZINY"

 
 



Carlisle Cullen- wampir przemieniony w 1663r. To on wymyślił sposób żywienia się jego rodziny żartobliwie nazywany wegetarianizmem- żywienie się krwią ludzką. Dzięki swojej diecie został lekarzem. Nazywany duszą rodziny.

 

 


 

 
Jasper Cullen (Hale)- wampir przeminiony przez Marię gdy należał do armii. Razem z Rosali udają bliźnięta. Potrafi manipulować emocjami.

 


Rosali Cullen- przemieniona w kwietniu 1933 roku przez przyszywanego ojca w wieku 18 at.  Partnerka Emmetta razem z Jasperem udają bliźnięta.



 


Alice Cullen.-  nie pamięta kto, dlaczego i kiedy ją przemienił ani niczego ze swojego ludzkiego życia. Uwielbia zakupy jest partnerkom Jaspera. Potrafi przewidywać przyszłość.
Emmett Cullen- nazywany miśkiem ze względu na swoją budowę. Jest wesołym i sympatycznym wampir. Uratowała go Rosali po tym jak został zaatakowany przez niedźwiedzia.  Partner Rosali.



 

Prolog

 
 Gdy miałam 9 lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym kiedy jechali po mnie do szkoły. Wtedy mieszkaliśmy w Phiniks gdzie słońce świeci 363 dni w roku a pozostałe to pochmurne dni. Choć mieszkałam w tak ciepłym mieście byłam nieludzko blada Po śmierci rodziców zamieszkałam u dziadków w Forks gdzie słońce świeci 4 dni w roku, a ulewy, deszcze itp. są na porządku dziennym. Babcia zmarła 3 tygodni po moim przyjeździe na zawał serca. Dziadek po śmierci babci popadł w jeszcze głębszą depresję niż po śmierci moich rodziców.4 tygodnie po śmierci babci dziadek dostał nawrotów raka. Gdy trawił do szpitala okazało się, że zostało mu kilka tygodni życia a mnie oddano do DOMU DZIECKA. Gdy było już wiadomo, że dziadkowi zostało kilka godzi życia zdzwoniono do mnie żebym przyjechała.- z moimi opiekunkami nie było trudności zaraz jedna z nich pojechała  tam ze mną. Gdy dojechałam zdążyłam powiedzieć "Dziadku będę tęsknić". 
I tak straciłam całą moją rodzinę. W DOMU DZIECKA mieszkałam do 14 roku życia potem zostałam przeniesiona do OŚRODKA NASTOLATKÓW NIECHCINYCH- tak nazywałyśmy to miejsce z moją koleżanką z pokoju(na dal można było nas adoptować). Jej się poszczęściło została adoptowana rok temu a ja zostałam sama widziałam jak nowi przychodzą innym się szczęści i są adoptowani albo kończą 18 lat i dostają pomoc od państwa (mieszkanie, pieniądze na początek, itp.). 
Jutro kończę 17lat.

Nazywam się Isabella Swam a to moja historia.....