OGIEŃ I LUD. Jedni mówią, że świat zniszczy ogień inni, że lud iż poznałam pożądania srogie jestem z tymi którzy mówią ogień, Gdyby świat dwakroć ginąć mógł wiem o nienawiści dość by rzec: RÓWNIE DOBRY JEST I LUD BY NISZCZYĆ I JEST GO W BRÓD.
niedziela, 30 listopada 2014
Wybraliście!
sobota, 22 listopada 2014
Rozdział 19
- Jak?- zapytałam.
- Bo gdy byłaś na polowaniu miałam wizje. Widziałam ciebie żywiącą się człowiekiem.
- Alicje ale Bella się powstrzymała sama.- wyjaśnił Edward.
- Jak to?- zdziwił sił Jasper.
- No normalnie ma bardzo silną wolę i gdy była w drodze zatrzymała się i skoczyła w dół. Na początku chciała mnie zaatakować ale z tego też zrezygnowała.
- Co? Bello jak mogłaś jesteś jedyną osobą, która mogła go załatwić bo nie może czyta ci w myślach i ty tego nie zrobiłaś. Straciłem wiarę w ciebie siostro.- Emmett miał taki głos mawiać to jakby miał się rozpłakać.
- Bello jesteś bardzo pochamowana jak nawo narodzona.- powiedział Jasper.
- Czy ja wiem czy to taka nowo narodzona.- powiedział Emmett.
- Emmett lepiej nie zaczynaj. Pamiętaj, że Bella jest obecnie najsilniejszą z nas.- ostrzegał brata Jazz.
- Pfff..- parskał misiek.
- Choć się zmierzyć.- powiedziałam.
- Ty jestem dziewczyna.- powiedział.
- No i co z tego. Za domem jest fajna skala zmierzymy się tam na rękę.
- Z tobą na rękę? Śmieszne.
- Co boisz się, że przegrasz z dziewczyną
- Nie. Boję się, że tobie zrobię krzywdę.
- Idziesz czy nie?
- Idę.
Po chwili cała rodzina była na miejscu.
- Jezz ty sędziujesz.- powiedziała.
- To na trzy. Razz.....dwa.....trzy.
Na początku pozwoliłam wygiąć Emmetowi rękę na jego stronie ale po pewnym czasie pokazałam moją siłę i pod wpływem uderzenia ręki Emmetta po mojej stronie kamień pękł. Wszyscy się śmiali z przegranej Emmeta nawet Rosali za co misiek był obrażony.
- Rządam rewanżu.- powiedział.
- Ja zawsze chętna tylko daj znać.- powiedziałam chwytając rękę Edwarda i oddalając się w stronę domu. Szliśmy spokojnie ludzikim krokiem śmiejąc się z mimo Emmetta po przegranej.
Kolejne dni mijały a Emmett był cały czas obrażony a ja i Edward nie opuszczaliśmy siebie na chwile ale dziś Alicje miała zabrać mnie na zakupy a nie chciałam męczyć Edwarda i brać go ze sobą więc zostanie w domy właśnie siedzę w garderobie Rosali pomagając jej wybrać świetny struj na wyjście. Gdy Rosali wyszła z garderoby wiedziałam, że musi iść w tym. Struj był idealny wszystko do siebie pasowała a wszystko dopełniały piękne długie loki mojej siostry.
Sorrka
Zuza dzięki tobie kuzyneczko skapnęłam się o co chodzi dzięki :* (Ps. Wiesz, że do przeczytania słowa wystarczy tylko pierwsza i ostatnia litera słowa poprawnie ułożona a reszta może być rozsypana a nawet może być brak kilku liter. Czy jakoś tak.)
piątek, 21 listopada 2014
Ankieta!
Tu macie link do ankiety:
http://www.interankiety.pl/interankieta/836d0483b97909a36529422584772dd2
Dzięki tej ankiecie macie wybrać co byście chcieli za temat następnego bloga.
Z góry w drugim pytaniu dałam zmierzch bo wiem, że lubicie go ale ja sama chciałabym odpocząć od zmierzchu trochę i dopiero zacząć coś o zmierzchu po skończeniu tego bloga.
Blog pojawi się na początku roku 2015r. Ale chciałabym już wiedzieć co chcecie i zacząć pisać coś pomału wymyślić a potem dodawać to co bym już chociaż miała.
Hejsoonn!!!
http://great-unknown-feeling.blogspot.com/p/blog-page_4224.html
2. A tu mój blog nowy:
http://nataszka1239loveb.blogspot.com/
Rozdział 18.
- Belloo....
- Rozumiem. To ja już pójdę.- ciągnęłam swój monolog.
- Bello ja ciebie też kocham.- powiedział podnosząc mnie.
- Naprawdę?
- Nie wiesz na niby.- powiedział z sarkazmem
- Heheheh.- śmiałam się.
Gdy Edward odstawił mnie na ziemię objął mnie w tali i pocałował namiętnie czułam jak nogi mi miękną a następnie uginają się po de mną. Po pewnym czasie Edward mnie puścił.
- Bello kocham cię od kiedy cię tylko zobaczyłem.
- Ja ciebie też. To od teraz jesteśmy parą?- zapytałam
- Tak. Kocham cię.- powiedział muskając moje usta delikatnym pocałunkiem.
- Wracajmy bo będą się o nas martwić.
- Źle ci tu?- zapytał.
- Chcę jak najszybciej mieć koniec katuszy szykowanej przez Alice.
- Hehehe. Trzymaj koszulę.- powiedział rozpinając koszulę.
- Dzięki.- powiedziałam patrząc się na jego goły tors był idealnie wyrzeźbiony wyglądał jak posąg jednego z tych greckich bogów albo i lepiej.
Biegliśmy razem trzymając się za ręce. Gdy byliśmy blisko domu Edward powiedział:
- Od razu gdy wejdziesz do domu biegnij jak najszybciej do swojego pokoju i zamknij się w nim. Uporządkuj się do stanu w, którym Alicja nie będzie chciała cię zabić. Najlepiej, żebyś weszła przez okno od gabinetu Carlisla.
- Dobrze. Kocham Cię.- powiedziałam a Edward mnie pocałował.
Gdy zbliżaliśmy się do domu wzięłam wielki rozpęd i skoczyłam do gabinetu słyszałam drącą się Alicje, że mnie dorwie. Gdy zamknęłam drzwi Alicje stała pod nimi wyzywając mnie i mówiąc, że nie dojdę do siebie gdy tylko wyjdę z pokoju. Stałą tam przez całą moją kąpiel, przez cale wybieranie ubrań i ubranie się. Ale ostatecznie wyjęłam klucz z drzwi i wyskoczyłam przez okno. Ale ona już miała swoją wizje i gdy miałam wejść do salonu zagrodziła mi wejście.
- To teraz sobie pogadamy.
- Alicje ja nic nie zrobiłam.
- A sukienka. A do tego jeszcze włosy, pełno krwi jak ty wyglądałaś.
Posmutniałam.
- Ale dobra dość wrzeszczenia na ciebie.
Ja na nią spojrzałam.
- Matko Bella, Edward tak się cieszę.
Emmett, Jasper, patrzyli na nią jak na pojebaną.
- Alicja z czego się cieszysz?- zapytał Jasper.
- A tak wy nie wiecie. Bella i Edward są razem!- krzyknęła Alice.
Gdy Alicje wszystkim już oznajmiła, że ja i Edward jesteśmy razem Edward podszedł i mnie przytulił.
- No gratulacje stary wreszcie się ustatkowujesz.- śmiał się z Edwarda Emmett.
czwartek, 20 listopada 2014
Uwaga! Wazne!
Z wiazku z tym, że jetem chora na moich obydwóch Blogach pojawia sie rozdzialy. Wiem zabiedlam sprawe a zwlaszcza na tu ale prosze nie bic i nie zabijac bo robie co moge mialam chwilowe zalamanie i nie NIC kompletnie NIC nie mogłam napisać.
Wiec czekajcie na nowe rozdzialy tu i na Big_ang_century_love
To tyle na temat tych blogów a teraz na temat nowego.
Macie jakies pomysly bo mam zamiar zalozyc dwa. Jeden modowy a drugi kto wie jaki? Macie jakies pomysly? Jak tak to pisac w komach lub na email.
*nanka1059@gmail.com
*13natasza@gmail.com
Mam zamiar też założyć Aska dla was i na wasze pytania bede tam was informować na bierząco co gdzie i kiedy sie pojawia, na tekat tego czego polecam do czytania, czy to blog cz ksiazka albo do sluchania a nawet obejrzenia. Bede was na bierzaco informowac.
PODSUMOWANIE
*Beda nidlugo rozdzialy na obydwoch blogach.
*Bedą dwa nowe Blogi.
*Jeden modowy.
*Drugiego temat sami wybieracie
*Będzi dla was Aks gdzie bede informowac o wszystkim o tym co polecam o nowych postach jak i planach na przyszlosc blogow.
Buziaczki i papapa
ROZDZIAŁ SPECJALNY
- Bello to lustro.- powiedział Rosali odsłaniając je.
Bella patrzyła na te lustro jak na zaczarowane.
- Kto to?- zapytała.
- HEHEHEHEHEH....Matko Bello albo przemiana zaszkodziła ci na mózg albo najzwyczajniej świecie ja zgłupiałem i usłyszałem, że zapytałaś kto to jest.- śmiał się Emmett.
- Emmett zamknij się. Bello to ty.- powiedziała Esme.
- Ale to nie mogę być ja.- powiedziała moja Bella.
Kurwa musze przestać na Belle mówić moja. Przecież nawet z nią nie chodzę.
- Ale jesteś.- odezwała się Alice.
Nagle Bella zwróciła uwagę na nogi a dokładnie to na stopy miała ubrane najwyższe szpilki na koturnie.
- Alice.- powiedziała Bella.
- Tylko nie bij.
- Nie mam zamiaru cię bić.- powiedział rzucając szpilkami w stronę Alice.
- Ale miałaś nie bić.
- A użyłam do tego nóg albo rąk. Nie wiec cię nie biję.
- Dobra dzieciaki dość tych wygłupów. Bello powinnaś iść na polowanie.- odezwał się Carlisle.
Bella złapała się za gardło.
- Edwardzie.- powiedziała Esme.
A ja kiwnąłem głową na dokończoną w myślach jej prośbę.
- Bello ja pójdę dziś z tobą.
- Dobrze.- powiedziała a ja wyskoczyłam przez otwarte okno.
- Na co czekasz powiedziałem!-krzyknąłem.
Bella podbiegła do okna i gdy miała już skoczyć zatrzymała się.
- Skacz.- powiedziała Alice.
- Alllleee.....- Bała się Bella.
Podbiegł do niej Emmett i Jasper i ją zrzucili a ona w Powietrzu wykonała kilka pięknych obrotów i wylądowała na ziemi. Następną przeszkodą dla niej był strumyk, który płyną w wielkiej dziurze.
Powtórzyłem skok dwa razy aż wreszcie sama przeskoczyła. Potem już sama biegła wyprzedzając mnie co chwilę. Gdy ja ustałem a ona była od de mnie oddalona o niecały kilometr znalazła się koło mnie w ciągu dwóch sekund.
- Bello zamknij teraz oczy.
- Po co??- zapytała
- Zaufaj mi.
- Dobrze.-powiedziała zamykając oczy
- Co słyszysz.
- Słyszę, wodę, ptaki, wiewiórkę, owady.
- Dobrze a teraz słuchaj się jeszcze bardziej.
- Słyszę coś na wschód od nas oddalone o jakieś trzy mile to chyba sarny.
- Zgadza się Bello a teraz biegnij.
Nie czekała długo od razu pobiegła biegłem w miarę wolno za nią gdy zauważyłem, że zmienia kierunek i biegnie w stronę gór pobiegłem za nią wczułem od razu krew człowieka o tej porze roku nikt nie powinien się tu zapuszczać a zwłaszcza o tej godzinie. To nie pora na wspinanie się na góry.
Zdążałem ja dogonić w połowie góry gdzie zatrzymała się. Warczała na mnie.
- Bello..choć ze mną.
- Co jaj tu robię..nie powinno mnie tu być.-mówiła przez zaciśnięte zęby.
- Pomogę ci.-powiedziałem ale jej już nie było skoczyła w głąb lasu, który znajdował się pod nami.
Stałem chwile uśmiechając się a następnie podarzyłem za nią. Gdy dobiegłem do miejsca w, którym Bella się znajdowała widok, który ujrzałem zdziwił mnie Bella nie piła krwi sarny tylko pumy. Postanowiłem dać jej trochę swobody i zapolować samemu. Gdy byłem już nasycony odnalazłem Belle.
- Alice mnie zatłucze.-powiedziała patrząc na mnie w kącikach ust miała krew a jej sukienka była w stanie okropnym.
- Masz gwarantowane zakupy.- powiedziałem podchodząc do niej i wycierając krew z jej twarzy.
- Edwardzie...- powiedziała trzymając mnie za rękę.
- Tak??- zapytałem się odsuwając rękę od niej ale ona ją przytrzymała.
- Kocham Cię.- powiedziała.
_________________________________________________________________________________
PROSZĘ, PROSZĘ NIE BIJCIE JA NIC NIE ZOROBIŁAM WAM TYLKO NIE MIAŁAM WENY WIEM ŻE JUŻ PIĘKNYCH PARE MIESIĘCY NIC SIE NIE POJAWAIAŁO ALE TO NIE MOJA WINA. DOBRA MOJA ALE NAPRAWDE NIE MIAŁAM WENY PRZEPRASZAM WAS. TERAZ BEDE TO PRUBOWAĆ NADRABIAĆ. JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM.
sobota, 23 sierpnia 2014
Rozdział 17
- Ojj...- momentalnie się wyprostowałam.
Każdy mój zmysł był lepszy niż dotychczas.
- Ile spałam??- zapytałam.
- Cztery dni.- odpowiedział Carlisle.
- Co przecież...to było zaledwie pół godziny a nawet i mniej.
- Bello spójrz tam na kalendarz jeżeli nam nie wierzysz.- powiedział mój tata nadal staliśmy tak daleko od siebie.
Postanowiłam podejść do nich. Gdy Alice zobaczyła, że chcę do nich podejść od razu podbiegła do mnie tanecznym krokiem i mnie przytuliła.
- Bello.. tak się za tobą stęskniłam- powiedziała a właściwie wypiszczała Alice.
Do pokoju weszła Rosali- nawet nie wiem kiedy wyszła -z dużym czymś obrytym czerwonym materiałem.
- Co to?- zapytałam.
Niedługo szkoła.
-Natalia.
czwartek, 21 sierpnia 2014
NOWY BLOG NOWY BLOG NOWY BLOG
LINK DO NOWEGO BLOGA:
http://lovelovebig.blogspot.com/
środa, 20 sierpnia 2014
Hejson! Czemu nie pisze tak długo...
wtorek, 22 lipca 2014
Rozdział16
- Wstawaj skarbie.- powiedziała moja mama.
- Mamo daj mi jeszcze pięć minut.
- Możemy jechać.- powiedziałam stojąc już na ostatnim schodku.
- To dobrze.- powiedział Carlisle.
Spod domu ruszaliśmy punktualnie 4:00 i jechaliśmy przez półtorej godziny. A następnie przesiedliśmy się w samolot, który został wynajęty. W samolocie siedziałam pomiędzy Alicie a Rosali, które przeglądały różne magazyny modowe a ja prubowałam zasnąć. Nawet nie wiem kiedy zasnełam. Śnił mk się piękny sen był w nim Edward
Blog, którego bardzo polecam
Tu macie fragment rozdziału drugiego:
''Gdy go zobaczyłam stałam jak zamurowana. Miał rozwiane na wszystkie strony złote włosy, usta miały idealny kształt. Najdłużej patrzałam się w jego oczy kolorem przypominały najpiękniejsze morza. ...Ubrany był typowo jak demon, wyglądał niesamowicie.(...)-Cześć jestem Lexi. Powiedziałam opanowanym głosem co mnie bardzo zdziwiło.
- Jestem Jace. Chłopak odpowiedział prawie natychmiastowo, po czym odszedł.''
Link do bloga: http://alex2708.blogspot.com/
U mnie pojawi się za parę dni bo jestem nad morzem.
poniedziałek, 30 czerwca 2014
Rozdział 15
- Odbijamy.- powiedział Emmett, który wyrwał mnie zmyśli.
- Tylko nie wymyśl znowu nic głupiego.- powiedział Edward, który właśnie podał naszemu bratu moją rękę.
Po przetańczonej piosence z Emmettem chochlik mnie porwała na górę. Dała mi piękną sukienkę i wygodniejsze od tych co mjiałam buty. Gdy się przebrałam dołączyła do nas Rosali, której Alice dała też komplet ale w jej wypadku nie był on wygodniejszy na koniec sama się przebrała w komplet, który tak jak komplet Rosali nie był zbytnio wygodny.- a to wszystko przez buty. Wszystko zajeło nam dziesięć minut i odrazu zeszłyśmy na dół. Gdy doszliśmy do barierki przy schodach zauważył nas Emmett, który gestem ręki pokazał nam, że mamy stać a sam podszedł do di-dżejai co mu powiedział na ucho a następnie gdzieś zniknął. Po dwóch minutach pojawił się z braćmi i nagle muzyka się zmieniła i został trochę ściszona a di-dżej zapowiedział mnie i mojej siostry.
- Oto najpiękniejsze dziewczyny na tej imprezie.- powiedział wskazując ręką na nas di-dżej.
gdy zeszłyśmy na dół -oczywiście nie obyło się bez oklasków- od razu przejęli nas chłopacy. Przetańczyłam z Edwardem dwie piosenki i postanowiłam iść się napić. Gdy nalałam sobie do szklanki trochę soku wiśnowo-miętowego podeszła do mnie Jesica.
poniedziałek, 23 czerwca 2014
ROZDZIAŁ SPECJALNY
"Co ku*rwa? "Moją Belle" co to ma być!" Chłopie weź się w garść tak nie może być, że przywłaszczasz sobie ludzi!"- wrzeszczałem na siebie w myślach.
Po godzinie Alice postanowiła Belle obudzić i zaraz gdy Bella zjadła śniadanie zaciągnęła ją do swojej garderoby. Oczywiście nie obyło się bez protestów Belli tłumaczyła się tym, że jest zmęczona, śpiąca itd. ale na Alice to nie działało. O godzinie 8:30 wyszły z garderoby chochlika. Alice, Bella i Rosali miały na sobie piękne czarne sukienki, które podkreślały ich figury.
- Co wy jeszcze nie gotowi?!?- pytała Alice z oburzeniem.
- Nie nam starczy pięć minut nie tak jak wam.- odpowiedział Emmett.
- Gówno mnie to obchodzi macie iść się przebrać natychmiast!- wrzeszczał chochlik mrożąc nas wzrokiem.
- Ok już idziemy się przebrać.
Ubrałem się w komplet, który kazała mi ubrać wczoraj Alice. Gdy zszedłem na dół moich braci jeszcze nie było.
- To jak jedziemy?- zapytałem.
- Miałam pomysł, że pojedziemy w parach.- powiedział chochlik.
- Acha.- odpowiedziałem a moi bracia zeszli na dół.
- Możemy już jechać?- zapytała Rosali.
- Tak.- odpowiedział chochlik.
Byliśmy 10 minut przed rozpoczęciem apelu z okazji zakończenia roku szkolnego.
Gdy wybiły pierwsze rytmy poloneza ruszyliśmy na parkiet powtarzając krok po kroku to czego uczyliśmy się przez ostatnie dwa tygodnie. Ja tańczyłem z Bellom, Alice z Jasperem a Emmett z Rosali. Po zakończonym tańcu usiedliśmy na krzesła i słuchaliśmy przemówienia dyrektora.
Po pięcie minutowej przemowie dyrektora, przyszedł czas na rozdanie nagród a potem dyplomów.
Po uroczystości, która trwała godzinę udaliśmy się na parking gdzie stały nasze samochody. Gdy dochodziliśmy do miejsca gdzie zaparkowaliśmy nasze auta zauważaliśmy tłum stojący wokół nich.
Osoby zebrane wokół naszych aut zastanawiały się skąd mamy pieniądze na tak drogie auta. Chciałbym otworzyć oczy kiedyś tym ludziom ale nie mogę im nawet podpowiedzieć bo to nie na ich rozum. Najwięcej kasy czerpiemy a dokładnie to Alice czerpie z obstawiania wyścigów, gier (typu lotto) itd. Gdy podeszliśmy do tłumu on odrazy rozszedł się po boki ale nadal stał blisko naszych aut. Gdy wyjeżdżaliśmy z parkingu osoby, które stały przy naszych autach patrzeli za nami aż nie zniknęliśmy za ścianą lasu. Spieszyliśmy się do domu aby zdążyć z organizowaniem imprezy z okazji zakończenia roku dla uczniów naszej szkoły. Gdy weszliśmy do domu Alice zaraz zaczęła mówić co mamy robić. Belle razem z Esme usadziła w kuchni, żeby przygotowały szaszłyki i kąski z kurczaka oraz wszystko poprzesypywały do misek miały też pojechać do sklepu po wcześniej zamówione picia itd. Gdy Bella i Esme wróciły do domu prawie wszystko mieliśmy gotowe zostały ostatnie poprawki -powiem szczerze wlekliśmy się trochę i to bardzo.- więc chochlik postanowił zabrać Belle i Rosali do siebie na górę aby je przygotować a nam powiedziała co mamy robić. Domówka zaczynała się o dwudziestej więc mieliśmy jeszcze siedem i pół godziny. Ja z Emmettem grzebałem w piwnicy aby znaleźć pudło z płytami takimi co by nadawało się na domówkę. Okazało się, że mamy tylko trzy takie płyty więc wziąłem naszego laptopa i pozgrywałem najnowsze piosenki na niego a potem podłączyłem go do konsoli di-dżeja. Po trzech godzinach na dół zeszły dziewczyny. Alice, Rosali i Bella miały na sobie seksowne komplety ubrań.
- Idźcie się przebrać a my porozkładamy to co Bella przygotowała z Esme.- powiedziała Alice.
- Ok.- powiedziałem i razem z chłopakami udałem się na górę. Gdy poszperałem trochę w szafie znalazłem idealny zestaw ubrań na imprezę. Gdy się umyłem i ubrałem, popryskałem się perfumem i ułożyłem włosy i zszedłem na dół. Do imprezy zostały cztery godziny więc razem z chłopakami i chochlikiem zaczęliśmy wieszać światełka wzdłuż drogi do domu- od zakrętu - wieszaliśmy po trzy linie światełek na różnej wysokości a przy zakręcie okrążyliśmy dość gęsto dwa drzewa po przeciwnej stronie wężami świetlnymi. Wszystkie lampki połączone były specjalnymi wtyczkami do łączenia lampek a następnie podłączone w garażu. Gdy przyszliśmy do domu dziewczyny kazały pozanosić nam niepotrzebne meble do piwnicy i przynieść sześć stołów, które porozstawiały po różnych kontach domu. Na stoły poustawiały jedzenie i piciem. Z stołowego pokoju zrobiliśmy pokój gier pojawiły się tam stoły bilardowe, piłkarzyki, konsole do gier oraz maty dotańczenia.
A z reszty pokoi były wyniesione po prostu meble i powstawiane po dwa stoły z jedzeniem i piciem.
- Już chyba wszystko jest gotowe.- powiedział Bella kładąc ostatnią miskę z chipsami.
Do imprezy zostały już tylko dwie godziny a Alice biegała i poprawiała jeszcze wszystko na koniec zaczęła poprawiać nasze fryzury oraz makijaże dziewczyn. Pierwsi goście przybyli dwie minuty przed rozpoczęciem domówki ale muzyka była już włączona. Każdy z uczniów, którzy byli zaproszeni do zaproszenia dostali mapkę jak dotrzeć do naszego domu. Przez to, że trudno tu dotrzeć impreza zaczęła się o dwudziestej trzydzieści. Wszyscy patrzeli się na Belle a ich myśli strasznie mnie wkurwiały.
**********************************************************************************
Hej wracam z Rozdziałem Specjalnym. Tak jak chcieliście pojawił się on z okazji zakończenia roku szkolnego. Ale wstawiam go cztery dni wcześnie. :D. Nie wiem co mam tu miałam napisać...... a już wiem WSPANIAŁYCH WAKACJI. Pozdrawiam do NN.
- Natalia
czwartek, 19 czerwca 2014
Ogłoszenia Parafialne.
Pozdrawiam.- Natalia
środa, 11 czerwca 2014
Pytanie.
Pisać.
Rozdział 14.
- Już idą.- powiedział.
- To dobrze.- odezwał się Carlisle.
Po paru sekundach pojawił się wilki a zanim mężczyzna.
- Witam.- powiedział mój Tata.- Mam nadzieje, że podjęliście decyzje.
- Tak podjęliśmy. Ale boimy się, że nie będziecie zadowoleni.- mówił mężczyzna
- Zobaczymy.- powiedział nasz tata.
- Więc Bella będzie mogła przejść przemianę i zamieszkać tu pod jednym warunkiem.
- Jakim?- zobaczymy.
- Więc Bello podczas przemiany i pierwsze trzy dni i polowania do czasu zmieniania koloru z czerwonego na złote nie będą tu w Forks.
- To znaczy, że po przemianie i po tych trzech dniach Bella może wrócić do Forks. Ale polowania muszą odbywać się poza Forks?- zapytał Carlisle.
- Tak.- powiedział przywódca Watahy.- Ale mamy jedną prośbę tak poza naszymi warunkami?
- Jaką?- zapytała Esme.
- Czybyście nie mogli nas dzień wcześniej poinformować o terminie wyjazdu z Forks i planowanym terminie powrotu? I czy na czas waszego wyjazdu moglibyśmy patrolować też wasze granice.- zapytał mężczyzna.
- Możemy nawet teraz wam powiedzieć kiedy wyjeżdżamy.Wyjeżdżamy dzień po zakończeniu roku szkolnego czyli 22.06. o 4:00. A wracamy trochę później niż wyznaczyliście nam najwcześniejszy termin bo musimy pojechać do Voltery bo musimy poinformować o przemianie Belli więc wrócimy dziesięć dni po. A patrolować oczywiście będziecie mogli.- powiedział Carlisle
- Dziękujemy.- powiedział najprawdopodobniej przywódca Watahy.
- Proszę. A teraz musimy już iść.- powiedział Carlisle.
- Oczywiście dowidzenia.- powiedział zmieno kształtny.
Po tych słowach podszedł do mnie Edward a ja wdrapałam się na plecy i zamknęłam oczy. Resztę dnia przesiedziałam nad lekturom i nad zastanawianie się jak to będzie być wampirem.
środa, 4 czerwca 2014
MINI ROZDZIAŁ SPECJALNY
Przerwę temu miałem chęć zajebać Maikowi Newtonowi, który miał najbardziej denerwujące myśli.
Właśnie wchodziłem do sali od Chemii, którą miałem z Rosali. Dwie minuty po nas równo z dzwonkiem wszedła do sali Pani od Chemii, która na specjalnym wózku wiozła dwanaście koszyków z przyborami i materiałami chemicznymi. Na każdej ławce postawiła jeden z koszyków. Kilka z materiałów i przyborów albo nie było potrzebne albo nie służyło do Chemii. Tylko ja i Rosali skończyliśmy i zrobiliśmy dobrze eksperyment i to do tego w ciągu 10 min. Reszta klasy zrobiła to źle albo nie skończyła a to co miała to było źle. Do końca lekcji razem z Rosali rozmawialiśmy o tym co chcemy zrobić przez weekend. Ona razem z dziewczynami chce pojechać do jakiegoś większego miasta koło nas albo polecieć na dwa dni do Paryża. Ja jeszcze nie miałem planów na ten weekend. Może najwyżej zapoluje w pobliskiej miejscowości a resztę weekendu przesiedzę w domu. Po ostatniej lekcji postanowiłem urządzić wyścig do domu. Zmierzyłem się z Alice z, którą wygrałem. Gdy byliśmy pod domem wyłapałem z myśli rodziców, że wataha chce się spotkać dziś o szesnastej w lesie.
- Hej mamo, hej tato.- przywitałem się z progu.
- Hej dzieciaki. Musimy wam coś ogłosić.- powiedziała mama.
- Ja chyba wiem co.- powiedziałem.
Gdy wszyscy usiedli w salonie nasz tata zaczął przemowę.
- Więc tak Sam Uley dzwonił do mnie około godziny dwunastej i prosił nas o spotkanie o godzinie szesnastej na granicy.
- Mówili coś więcej.- zapytała Bella.
- Nie.
O godzinie piętnastej pięćdziesiąt wybiegliśmy z domu byliśmy tam już o piętnastej pięćdziesiąt jeden ale chcieliśmy być trochę wcześniej.
*************************************
Wiem krótki i beznadziejny ale zawsze jakiś. Ogólnie to ten rozdział specjalny jest mini ze względu na to, że nie miałam weny. Rozdział ten jest z okazji moich JUŻ 14 URODZIN. Ten czas szybko leci na pewno zanim się obejrzę będzie już 18 na karku a potem 20, 30, 40 , itd.
WAŻNE:
Chcę wam też ogłosić, że mój drugi Blog pod tytułem ZMIERZCH INNA HISTORIA zostanie niedługo zakończony- brak weny od dłuższego czasu.
piątek, 30 maja 2014
Życzenia z okazji dnia dziecka.
- Natalia
ROZDZIAŁ SPECJALNY
"Co, kurwa?"- zapytałem się w myślach.
Matko ja powiedziałem, że Bella jest moja.
"Normalnie przywłaszczyłem sobie Belle. Alle co ja mogę na to poradzić, że ona jest taka cu..... "- nadal myślałem o Belli
"Chłopie weź się ogarnij! Ona cię nie kocha zrozum!"- wrzeszczałem na siebie.
Moje myślenia przerwał dzwonek na lekcje, którą miałem mieć z Bellom. Mam nadzieje, że Jessica Stanley nie będzie do mnie znowu zarywać bo ją zajebie.
- Edward.- zaczęła Bella, która wyrwała mnie z zamyślenia.
- Tak?
- O czym tak myślisz?
- O niczym.- odpowiedziałem na pytanie mojej siostry.
- Aha.
Resztę drogi jak i lekcje przemilczaliśmy. Na tej lekcji Jessica nie obdarzyła mnie pisaniem liścików, podejściem kilka minut przed lekcją do mnie do ławki ani niczym innym niż zwykle. Po wyjściu z lekcji przerwałam ciszę.
- Co masz teraz?
- Matematykę a ty?
- Angielski. Jak się nie mylę to Emmett ma teraz z tobą lekcję.
- Tak ma a potem mam W-F z Rosali.
- To do zobaczenia a i Emmett czeka już na ciebie przed wyjściem z segmentu. - powiedziałem.
Wiedziałem, że domyśli się z kont to wiem.
Przez następne lekcje, powrót do domu i polowanie myślałem o Belli wyobrażałem sobie nie wiadomo co a potem sam siebie za to karciłem. Dopiero po tym jak wróciłem z polowania do domu, zacząłem myśleć o czym innym. A mówiąc o czym innym to znaczy nad piosenką, która chodzi mi już jakiś czas w myślach. Alice, Rosali i Bella pojechał na zakupy. Esme zajmuje się ogrodem , Carlisle jest w szpitalu a moi bracia grają w X-Boxa. Więc mogę w spokoju zająć się komponowaniem. piosenki. Po godzinie zmieniania i wracania do poprzedniej wersji udało mi się ułożyć przepiękną piosenkę więc przyłączyłam się do moich braci, którzy właśnie grali w wyścigi samochodowe. Gdy pograłem tak z moimi braćmi jeszcze przez dwie godziny nasze siostry wróciły z zakupów z samochodem zapakowanym po brzegi. Razem z nimi wróciły myśli o Belli. Gdy Belli nie było w pobliżu nie myślałem o niej ale gdy znajdowała się bliżej przestawałem myśleć racjonalnie.
*********************************************************************************
To tak z okazji dnia dziecka.
Co to rozdział specjalny.
- Pojawia się taki rozdział z okazji świąt.
- Jest z punktu widzenia Edwarda.
- Nie wchodzi w numeracje rozdziałów.
- U góry zamiast np. Rozdział 10. jest ROZDZIAŁ SPECJALNY.
czwartek, 29 maja 2014
Rozdział 13.
- Nie chce.- powiedziałam otwierając jedno oko żeby zobaczyć kto minie obudził.
- Wstajesz.- powiedziała Alice podnosząc mnie aby po chwili postawić mnie koło łóżka.
- Nienawidzę cię Ali. -powiedziałam aby wkurzyć Chochlika.
- Za co?- zapytała.
- Za to, że mnie obudziłaś.- powiedziałam wchodząc do Garderoby.
- Spójrz na krzesło.- powiedziała All a moim oczom ukazał się komplet ubrań.
- Dzięki Alli, Kocham cię!
- To wreszcie kochasz czy nienawidzisz.
- Przecież wiesz, że cię kocham.- powiedziałam dając jej buziaka w polik po przyjacielsku.
Gdy się odświeżyłam i ubrałam w ubrania naszykowane przez All zeszłam na dół.
Na dole czekała na mnie Alice z plecakiem.
- Dzięki.- powiedziałam biorąc od niej plecak i kierując się w stronę kuchni.
- Hej!- przywitałam się z Esme siadając przy kuchennym blacie .
- Hej skarbie masz tu śniadanie.- powiedziała moja mama podstawiając mi talerz z jajecznicą i kubek z kakao.
- Dzięki.
Gdy zjadłam śniadanie udałam się do salonu gdzie przebywała reszta Rodziny.
-Hej wam możemy już jechać.- powiedziałam do mojego rodzeństwa.
Edward i Rosali udali się do garażu aby wyprowadzić samochody a ja reszta przed dom.
Drogę do szkoły pokonaliśmy w przeciągu pięciu minut. Od razu gdy Rosali wjechała moim samochodem na teren szkoły oczy uczniów a zwłaszcza chłopaków kierowały się w stronę samochodu. Kiedy moja rodzina zaparkowała trochę na uboczu zaczęła ogarniać mnie panika.
- Nie ja nie mogę tam wyjść.- powiedziałam do dziewczyn, które jechały ze mną w samochodzie.
- Możesz, możesz.- powiedziała Alice wychodząc z samochodu.
- Właśnie Alice ma racje i pokażesz się z jak najlepszej strony.- odezwała się Rosali.- Wyjdź pewnie.- dokończyła swoją kwestię a ja wyszłam z samochodu.
I podążyłam za Alice z, którą miałam pierwszą lekcją. Każda osoba, którą mijaliśmy odprowadzała nas wzrokiem aż nas nie zgubiła. Nie powiem z jednej strony mi się to podobało ale z drugiej drażniło. Gdy weszłyśmy do sali nauczyciela jeszcze nie było a większość ławek była wolna. Razem z moją siostrą usiadłyśmy się w ostatniej ławce pod ścianą. Do przyjścia nauczyciela rozmawiałam z moją siostrą.
- Dzień dobry! Widzę, że mamy nową uczennicę.- zaczął nauczyciel.- Izabello proszę podejdź do mnie.
Wstając z ławki Alice podała mi teczkę.
- Daj to facetowi.- szepnęła do mnie Alice wskazując podbródkiem nauczyciela.
Skisnęłam głową na podziękowanie i podeszłam do biurka nauczyciela.
- Dzień dobry.- powiedziałam kładąc teczkę na biurko a nauczyciel się tylko spojrzał.
Moje kolana trzęsły mi się jak galareta.
"Matko ja mam wielkie kolana!" -wrzeszczałam w myślach- "Moje wielkie kolana się trzęsą!"
- Więc Isabello.- zaczął nauczyciel.
- Wole Bello.- przerwałam nauczycielowi.
- Dobrze Bello opowiedz nam o sobie.
- Więc nazywam się Isabella Cullen ale wole jak mówi się na mnie Bella. Jestem adoptowaną córką Carlisle i Esem Cullen. Starczy?- skończyłam moją wypowiedź.
- Oczywiście. Możesz już usiąść.
- Dziękuję.- podziękowałam nauczycielowi i odeszłam w stronę mojej i Alice ławki.
Lekcje do lanczu mijały spokojnie. Każdą lekcję miałam z jakimś członkiem mojej rodziny. Gdy weszłam z moja rodziną każdy ukradkiem patrzył w naszą stronę. Alice poszła w stronę lady z jedzeniem a ja z resztą do stolika.
- Bello pierwszy dzień w szkole a ty już mącisz wszystkim w głowach a nawet nie jesteś wampirem.- śmiał się Edward.
- Dokładnie.- potwierdził Jasper.
Te ich zdolności.
wtorek, 20 maja 2014
Zwiastun
niedziela, 18 maja 2014
Blog
ZAPRASZAM NA TEGO BLOGA GENIALNE ZWASTUNY I FILMIKI
czwartek, 15 maja 2014
Rozdział 12.
- Hej.- przywitała się ze mną Alice.
- Bello musimy porozmawiać- powiedział Carlisle.
- Ok. A o czym?
- Bello jeśli masz przejść przemianę to musimy się z tond wyprowadzić albo musimy spotkać się z Watahą.
- Ale czemu?- zapytałam.
- Pamiętasz jak opowiadałem ci o naszym rozejmie?- zapytał a ja pokiwałam głową na tak.- A tam był zmianka o ugryzieniu człowieka a przemian się z tym wiąże. Ale jeśli Wataha się zgodzi na to abyśmy strzyknęli ci nasz jad to zostaniemy tu ale jeśli nawet na to się nie zgodzi to wyprowadzimy się z tond i wrócimy tu za jakieś 50-60 lat i zaczniemy wszystko od nowa.- powiedział mój tata.
Matko a jeśli mój sen miał się spełnić i się wyprowadzimy?
- A kiedy chcecie z nimi porozmawiać?- zapytałam.
- Dziś i to jak najszybciej.
- A jak się z nimi skontaktujesz jak nie wolno wam przekraczać granicy?- zapytałam.
- Wiesz oni mają patrole wokół naszych granic wiec wystarczy, że podejdziemy do granicy i poczekamy aż sami przyjdą.- powiedział Carlisle.
- Ok to kiedy idziemy?- zapytałam.
- Jak zjesz śniadanie.- powiedziała Esme.
Gdy zjadłam jajecznice i się ubrałam w fajny komplet ubrań wyszliśmy z domu. Ja oczywiście musiałam być niesiona. Całą drogę przebyłam na plecach Edwarda ale nie powiem nie przeszkadzało mi to a nawet podobało. Po jakeś minucie dotarliśmy do celu.
- I co teraz będziemy tu jak kołki stali aż sobie łaskawie przybiegną?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedział Esme a ja postanowiłam usiąść się na trawie.
Nie będę stać nie wiadomo ile.
Po jakiś dwóch minutach przybiegł pierwszy basior.
- Chcemy porozmawiać.- zaczął Carlisle.
- Mogą z nami porozmawiać ale tylko w postaci wilka.- mówił Edward.
- Edwardzie będziesz tłumaczyć?- zapytał Carlisle.
- Oczywiście.- powiedział.
Po chwili przybiegło sześć innych wilków.
- Mamy jedno pytani, które dotyczy naszego paktu.- powiedział Carlisle.
- Ok. Pytajcie.- powiedział Edward.
- Więc jak widzicie mamy w rodzinie nowego członka. -powiedział Carlisle pokazując gestem ręki na mnie.- Jest ona człowiekiem ale chce przejść przemianę. Wiemy, że nie możemy Belli ugryźć ale znaleźliśmy nowe rozwiązanie możemy pobrać od nas jad i jej wszczyknąć.
- Musimy nad tym porozmawiać z starszyzną. Za tydzień wam damy odpowiedź przyjdźcie tu i to wam powiemy naszą decyzję.
- Dobrze.- powiedział Carlisle- Do zobaczenia.
Gdy zmiennokształtni się oddalili Edward wziął mnie na barana i całą rodziną pobiegliśmy do domu.
Matko jeszcze tydzień niepewność. Czemu tydzień a nie za dwie godziny? A wracając do przyziemnych spraw JUTRO SZKOŁA! Jestem ciekawa jak to będzie.
__________________________________________________________________________________
Oddaje wam w ręce rozdział 12.
Wiem beznadziejny ale co mam poradzić.
Do NN.
- Nana
sobota, 3 maja 2014
Rozdział 11.
- Żadne ale nie zdjąłeś Belli z dachu i się z tego śmiałeś więc zrobiłeś.
Przez następna godzinę Jasper i Emmett próbowali się usprawiedliwiać ale dziewczyny wogóle nie odpowiadały. O 15:20 do domu wrócił Carlisle i zaczął opowiadać mi o Zmieno kształtnych i Wilkołakach. Zmieno kształtni mogą zmienić się w Wilka kiedy chcą ich populacja rośnie w zależności od Wampirów w pobliżu ich terytorium jest tylko jedna taka grupa na świecie Quilett zamieszkują tereny w pobliżu nas. Zawarli pakt z naszą rodziną i wyznaczyli granice dla bezpieczeństwa swojego plemienia. Było to możliwe ponieważ nasza rodzina żywi się zwierzętami i tylko tymi, które nie są zagrożone wyginięciem. Wilkołaki to ta grupa istot zmieniających swoją postać, która zmienia się w Wilka przy pełni księżyca jest ich więcej Volturi walczą z nimi i zmieniają ich populacje. Dziś też się dowiedziałam, ze jest jeszcze jedna grupa wampirów które żywią się zwierzętami mieszkają na Alasce. Carlisle mówił mi też o dzieciach wampirów. Tworzenie wampirów poniżej 13 roku życia jest zakazane przez Volturi. Ponieważ w chwili szału mogą wymordować całą wioskę. Mama Ket, Iriny i Tanya stworzyła takie dziecko i musiała ponieść srogie konfekcje, członkowie armii Volturi zbili ją. Gdy Carlisle skończył opowiadać postanowiłam poinformować ich o mojej decyzji.
- Teraz ja chciałabym o czymś was poinformować. Podjęłam decyzję chcę być Wampirem.
- Bello przemyśl ją masz jeszcze tą decyzję bo ona jest do niecofnięcia.- prosiła mnie Esme.
- Mamo podjęłam już decyzję chcę być przemieniona.- powiedziała Esme.
- Jeśli to jest twoja prośba zrobimy to ale musimy wyznaczyć termin.- powiedziała.
- Za tydzień?- zaproponowałam.
- Jeśli tego chcesz.- powiedziała Esme.
- Chcę.
Przez następną godzinę rozmawialiśmy na temat wampirów i ich przemiany. Moja rodzina poinformowała mnie, że przemian będzie boleć do niewytrzymania ale wytrzymam to.
Obiecałam sobie.
Gdy zasnęłam miałam sen. Śniło mi się, że jestem wampirem biegam z nie zwykłą prędkością, szukam pożywienia i je znajduję, szykuje się do skoku na pumę. Gdy wypiłam krew zwierzyny wróciłam do domu ale to nie był dom Cullenów. Wprawdzie tam mieszkali ale to nie był ich dom. Również stał na odludzi jak tamten ale inaczej wyglądał. Gdy wróciłam z polowania Alice kazała mi się iść przebrać na górę i zejść na dół. Gdy zeszłam na dół pojechałyśmy na zakupy. Gdy wyjechałyśmy tylko z ścieżki leśnej wiedziałam, że to nie te same miasto ponieważ około pięćdziesięciu metrów dalej stała tabliczka z napisem "Mistic falls żegna!" Byłam ciekawa czemu tam mieszkaliśmy. Następnego dnia Alice i Rosali szykowały mnie do szkoły. Nie wiem po co jakby to było coś ważnego np. Ślub. O 20:00 zaczęliśmy oglądać film pt. "Szybcy i wściekli 1.".
Gdy film się skończył poszłam się umyć i sapać tej nocy śniły mi się dwa sny, Pierwszy to ten w, którym ja i Edward uciekamy a drugi z nocy wcześniejszej. Gdy o 6:30 obudził mnie dzwonek Carlisle w moim śnie chciał nam powiedzieć coś, że możemy. Niestety nie wiem co bo ten cholerny budzik zadzwonił. Gdy zeszłam na dół cała moja rodzinka już tam n mnie czekała.
________________________________________________________________________________
Rozdział kiepski wiem. Nie bijcie proszę.
czwartek, 1 maja 2014
Rozdział 10.
- Za to, że mnie przestraszyłaś.
- Ale ja ponoć nie jestem taka straszna.
- Bo nie jesteś ale wyobraź sobie budzisz się o piątej w nocy a na twoim łóżku siedzi nieludzko blada osoba.
- Co mi może zrobić?- zapytała.
- Nieważne- powiedziałam i wstałam.
Udałam się do mojej garderoby oczywiście Alice pomogła mi coś znaleźć do ubrania. Gdy miałam już gotowy komplet ubrań udałam się do łazienki odświeżyć się i przebrać.
- Wiesz Bello jadę dziś do drogerii Daglass i Inglot. Pojedziesz zemną?- zapytała gdy szyłam ubrana z łazienki w to co wcześniej pomogła znaleźć.
Nadal nie orientuję się co gdzie leży.
- Pewnie ale proszę nie zamęcz mnie tak.
- Dobrze, dobrze wiesz trzeba by było pomalować ci paznokcie najlepiej na czarno. - powiedział i nawet nie wiem kiedy w jej racach pojawiła się mała szklana buteleczka z czarnym lakierem do paznokci.
- Miałaś go tu? -zapytałam.
- Nie.
- Byłaś u siebie?
- Mhm zgadza się. Siadaj pomaluję ci te paznokcie szybciej niż ty to byś miała zrobić.
Miała rację malowanie paznokci u prawej ręki szło mi okropnie wolno. Gdy usiadłam Alice wzięła najpierw mi myła lakier, którym miałam wczoraj pomalowane paznokcie a następnie nałożyła wybrany wcześniej czarny lakier.
- Gotowe ale uważaj jeszcze nie wyschły.- powiedziała gdy pomalowała mi paznokcie.
Mogła zrobić to na pewno o wiele szybciej.
Gdy zeszłyśmy na dół od razu przywitały nas dziewczyny.
- Dzień dobry wszystkim.- powiedziałam gdy stałam na przed ostatnim schodku.
- Dzień dobry kochanie.- powiedział Esme.
- Hej.- powiedział Rosali.
- Gdzie chłopacy?- zapytałam.
- Poszli na polowanie Bello.-odpowiedziała na moje pytanie moja przyrodnia mama.
- Aaa.- powiedziałam a w moim brzuszu zaburczało.
- Głodna?- zapytała Rosali.
- Trochę.- powiedziałam.
- W kuchni masz śniadanie.- powiedziała.
Gdy wzięłam do buzi pierwszy kęs Rosali zapytała.
- I jak smaczne?-zapytał Rosali.
- Pycha.- nie kłamałam śniadanie zrobione przez Rosali było cudowne.
- Cieszę się to mój pierwszy posiłek przygotowany od czasu mojej przemiany.
Gdy zjadłam śniadanie Alice od razu chciała jechać do drogerii na co ja przystałam bo wieczorem miałam lekcje z Rosali i miałam jeszcze więcej się do wiedzieć o prawdziwym świecie w, którym żyję a nie o tym co żyłam dotychczas.
- Jakim jedziemy?- zapytała Alice.
- Może moim.- zaproponowałam.
- Ok. - powiedziały dziewczyny równocześnie.
Zakupy nie zajęły na więcej niż 2 dwie godziny. Gdy dojechałyśmy do domu chłopacy wracali właśnie z polowania wygłupiając się.
- Hej dziewczyny.- powiedział Emmett.- a ciebie już z ran Alice i Rosali cię męczą.
- Wiesz Emmett mogło by być gorzej wszystko zajęło mam dwie godziny.
- Ile?- zapytali z niedowierzaniem.
- Dwie godziny. Alice pojechała tylko do dwóch sklepów i wiedziała już co chce.
- A to te zakupy na, które jeździły kiedyś Alice i Rosali razem a teraz mieszają jeszcze ciebie.- powiedział Jasper otwierając drzwi od domu.
Jasper i Emmett grali w swoje szachy które ulepszyli (czyli na dziesięciu planszach i podwojoną o dziesięć razy liczbą pionków.). Edward grał na pianinie. Esme zajmowała się ogrodem. Carrlisle był w szpitalu od piątej na ranem. A ja z dziewczynami projektowałam mój "pokój". O wpół do drugej popołudniu sączyłyśmy projektowanie. W moim "pokoju" miały stać dwa fotele i trzy Miuki, stolik z, którym są szuflady a wszystko schowane miało byś pod szklaną altaną, która była niższa o 20 centymetrów od żywopłotu, który rósł na około naszych "pokoje" jak i tworzył korytarz. Chciałam posadzić "Kalinę ogrodową", która dopełniała by wyglądu. Esme miała u siebie dwa drzewa wiśni, które przepięknie pachniały i komponowały się z otoczeniem. Gdy dwadzieścia po czternastej moja mam z moimi siostrami udała się na polowanie a ja zostałam z chłopakami. Od razu gdy dziewczyny wyszły zaczęłam czytać książkę pt. "Wichrowe wzgórze", której się nie naczytałam ponieważ Emmett mi ją zabrał.
- Nie będziesz czytać tej książki tylko się z nami bawić.- powiedział misiek.
- A mam jakiś wybór?- zapytałam.
- Nie.
- To co robimy?- zapytałam.
- Hmmmm.... Chłopacy macie jakiś pomysł?- zapytał Emmett naszych braci.
- Może w coś zagramy?- zaproponował Jasper.
- Na moje ok.- powiedziałam.
- Mi też pasuje.- odezwał się Edward.
- To w co gramy?- zapytał się Emmett.
- A co mamy do dyspozycji?- zapytałam a Emmett zaczął wymieniać gry.- To może w te wasze szachy jak tak je lubicie?
- Ok.- Emmett i Jasper zgodzili się równocześnie.
- Mi też pasuje.- powiedział Edward.- To może dwie na dwie osoby.
- Ok.- zgodziliśmy się równocześnie.
- Ja Jasperem a ty Edwardzie jesteś z naszą siostrzyczką.- powiedział Emmett.- Ale masz zakaz używania swojego daru.
- Ok.
Zaczęliśmy grać po piętnastu minutach ja i Edward wygrywaliśmy.
- Edward ty używasz swojego daru na 101%.
- Ni używam.
Resztę gry Edward i Emmett się sprzeczali a ja i Jasper się z nich śmieliśmy. Gdy gra została skończona sukcesem Edwarda i moim Emmett wziął i mnie podniósł zamknęłam oczy gdy je otworzyłam byłam na dachu domu Cullenów.
- Emmett ściągaj mnie natychmiast.
- Ani mi się śni.- powiedział gdy Jasper i Edward wychodzili z domu.
- Jasper może ty?- zapytałam.
- Nie.- powiedział.
- Ed...- nie zdążyłam skończyć i już był przy mnie.
- Zamknij oczy.- powiedział zeskakując z dachu.- Będziemy biec bo Emmett chce cię tam posadzić.
- Ale dlaczego?- zapytałam.
- Żebyś czuła się przegrana a mnie chcą razem z Jasperem przetrzymać żebym cię znowu z niego nie zdjął i też czuł się przegrany.
- A czemu mnie zniego zdjęłaś?- zapytałam mając nadal zamknięte oczy.- Mogłeś stać na dole i się ze mnie śmiać.- dokończyłam
- Bo nie jestem taki mściwy i nie lubię jak innym dzieje się krzywda. - powiedział.
- A gdzie biegniesz?- zapytałam.
- Do Esme, Rosali i Alice.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu.
- Możesz otworzyć oczy Bello Hej mamo, Hej Alice. Emmett i Jasper nas gonią bo chcą się ze mścić na mnie i na niej bo przegrali z nami w szachy. Belle chcą posadzić na dachu a mnie chcą przytrzymać na dole
- Co? Oj będą mieli karę na X-boxa, na ich szachy, komputer, samochody, po prostu na wszystko. A jak się do wiedzą dziewczyny to tak to popamiętają, że odechce im się na wieki takich głupot.- moja mama była oburzona zachowaniem dwójki moich braci.
Teraz jestem pewna tego co za mną chodzi od rana i spełnię choć jedną rzecz z mojego snu.
CHCĘ BYĆ WAMPIREM powiem im o tym dziś wieczorem.
Gdy znaleźliśmy dziewczyny i powiedzieliśmy o tym co się stało od razu dały im Kary.
Zero sexu przez miesiąc, chodzą we dwóch na każde zakupy choćby do przysłowiowego warzywniaka przez rok. Nie wiedziałam po co o taką głupotę tak afera ale chłopaki będą miel przynajmniej nauczkę. Gdy weszliśmy w czwórkę do domu zastaliśmy siedzących i grających na X-boxie chłopaków.
- Emmett, Jasper w szeregu zbiórka przede mną!- krzyknął chochlik i chłopcy momentalnie znaleźli się przed nami.- Zero Saxu przez miesiąc, Na każde zakupy nawet spożywcze idziecie obydwaj z nami!- krzyknął chochlik
***********************************************************************************
Takie trochę śmieszne zakończenie. Wiem krótki ale chociaż taki. A teraz ważne zmieniłam coś w dziewiątym rozdziale:
środa, 30 kwietnia 2014
Rozdział 9.
- Wiesz Bello muszę ci coś powiedzieć.- powiedziała tajemniczo.
- Dobrze.
- Wiesz może usiądziemy na tej ławce?- zaproponowała Esme i gęste ręki pokazała ławkę, która stała 5 metrów dalej.
Zastanawiałam co w tym lesie robią ławki, lampy i śmietniki.
- Wiesz muszę ci coś powiedzieć.
- Mów śmiało mamo.
- To nie jest takie łatwe córciu a raczej pra, pra, pra, wnuczko.- powiedziała
- yy...yyyy.y.........yyyy. Poczekaj z tego co ty mówisz to jesteśmy spokrewnione.
- Tak Bello. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.- powiedziała.
- Esme co ja mam ci wybaczyć?- zapytałam.- To, że daliście mi do, że mnie adoptowaliście?
- Nie to, że dopiero ci o tym mówię.
- Esme lepszego momentu na pewno by niebyło.
- Naprawdę?- zapytała.
- Oczywiście. Mam tylko jedno pytanie babciu czy od początku wiedziałaś o tym, że ja jestem członkiem twojej rodziny.
- Nie babciu tylko nadal mamo. A co do twojego pytania. Tak wiedziałam, co kilka lat sprawdzamy co u naszej rodziny co się z nimi stało i tym podobne.
- Acha. Mam jeszcze jedno pytanie Esme. Skąd wzięła się tu ta ścieżka?
- Wiesz wracamy tu co 70 lat. bo podoba się tu nam najbardziej dlatego wracamy tu tak często i zostajemy tu tak długo. Ta ścieżka ciągnie się ponad półtora kilometra na około naszego domu, jest zaprojektowana i stworzona przez naszą rodzinę. Alice i ja nie mogłyśmy wybrać przez tydzień jak ma być ozdobiona ta ścieżka. Ta ścieżka to taki jakby korytarz w mieszkaniu ponieważ ma przejścia do "pokoi". Alice, Rosali, Emmett, Jasper, Carlisle, Edward i ja i ty też niedługo mamy tu swoje "pokoje". Wiesz trudno ci to opisać jak to wygląda przejdziemy się tą ścieżko to pokaże ci mój "pokój" i miejsce w, którym będzie stał twój.- skończyła swój monolog Esme. Po paru metrach zaczął rozciągać się żywopłot (link tylko o wiele wyższy) po dwóch stronach.
Po jakiś pięciuset metrach bolały już mnie nogi i musiałam się usiąść. Zdążyliśmy minąć pokoje: Alice, Emmetta i Jaspera. Przed nami był pokój Edwarda, Esme zdążyła powiedzieć mi, że "pokoje" są zaprojekowane są zgodnie z upodobnieniami ich właścicieli.
- Bello choć pobiegniemy do mojego "pokoju".
- Mamo jak ja ledwo chodzę.
- Wiesz ja pobiegnę a ciebie wezmę na barana.
- Esme nie trzeba już idę.
Wzięła, podniosła mnie i w chwili byłam w jej objęciach jak u mamy małe dziecko.
- Zamknij oczy.- powiedziała i zaczęła biec.
Po jakiś dwóch sekundach Esme przestałą biec. Myślałam, że coś się stało.
- Już jesteśmy możesz otworzyć oczy.- odezwała się i postawiła mnie na ziemi.- Wiesz bałam się z tobą biec szybciej?
- Jak to?
- Bałam się, że mi wypadniesz. A czym szybciej bym biegła tym większe by było uderzenie.
- Acha. Ale i tak biegłaś szybko.- powiedziałam gdy Esme majstrowała przy kłódce od furtki (link tylko wyższe skrzydła, po sam koniec).
- Zapraszam.- powiedziała gdy wreszcie otworzyła drzwi.
"Pokój" miał wszystkie cztery ściany z żywopłotu. W tym pomieszczeni Esme miała pięknu zestaw ogrodowy, dwie skrzynie wszystko to stało pod altaną. Rosły tu też dwa małe drzewa wiśni. Było tu tak nie wiele a zarazem tak wiele i pięknie.
- I jak podoba ci się tu? zapytała.
- Jest tu cudownie.
- Cieszę się, że ci się tu podoba.
W tym pokoju posiedziałyśmy jakieś 15 minut i Esme stwierdziła, że trzeba się zabierać bo robi się późno a ja muszę się wyspać. Po drodze zatrzymałyśmy się przy moim jeszcze nie gotowym "pokoju". Moja mama nie pozwoliła mi już iść dopiero pod domem pozwoliła mi iść samej.
- Hej jesteśmy.- powiedziała Esme.
- Hej.- powiedział Alice, która zbiegła do mnie ze chodów.- Wiesz musimy zaprojektować ten "pokój".
- Alice Bella jest już zmęczona. Powinna iść do siebie się umyć i wykapać.
- Esme ma rację Alice jutro z samego rana mogę z tobą nad tym siedzieć. - obiecała chochlikowi.
- Obiecujesz?- zapytała.
- Obiecuję.- powiedziałam z ręką na sercu.- Wezmę jeszcze tylko wodę i zmykam do siebie.
Gdy byłam już z szklanką wody na schodach zwróciłam się do mojej rodzony.
- Dobranoc.
- Dobranoc kochanie.- powiedziała Esme.
- Pa.- odpowiedziała reszta.
Gdy otwierałam drzwi do swojego pokoju z swojego gabinetu wyszedł Carlisle.
- Dobranoc tato.- powiedziałam.
- Dobranoc Bello.
Gdy weszłam do swojej wanny pełnej ciepłej wody zaczęłam myśleć nad wszystkim tym co dzisiaj się dowiedziałam. Po piętnastu minutach spędzonych wannie poczułam się senna i wyszłam z wanny. Gdy leżałam w łóżku ubrana w moją piżamę myślałam nadal dzisiejszym dniem. Zasnęłam po kilku minutach śnił mi się ten sam sen co poprzedniego dnia tylko rozumiałam już prawie wszystko z tego snu. Tylko nie wiedziałam dlaczego nas goni ogromny Wilk a może to ten Zmiennokształtny. Nie wiem. Obudziłam się później niż z poprzedniej nocy i się wystraszyłam.
- Alice!- krzyknęłam i rzuciłam w chochlika siedzącego na krawędzi mojego łóżka poduszką.
*********************************************************************************
Jest 2:52 a ja kończę rozdział, żeby jak najszybciej oddać go w wasze ręce.
Pomyślałam może że chcielibyście być informowani o nowych rozdziałach. Chętnych zapraszam do czytania więcej w Etykietce "Spam" i poście pt. Informowani. http://www.unikalnyogrod.com.pl/pictures/produkty/altana/altana8/20110618410.jpg
Informowani
wtorek, 29 kwietnia 2014
Rozdział 8.
- Bello ale wracając do poważnych spraw.- powiedział Carlisle.- musimy ci powiedzieć wiele ważnych rzeczy.
- Słucham.- powiedziałam.
- My tak jak wy mamy przywódców mieszkają we Włoszech i nazywają się Volturi. Są braćmi Kajusz, Aro i Markus. Najważniejszy z nich to Aro czyta w myślach za pomocą dotyku.
- Macie dary?- zapytałam.
- Tak. U nas w rodzinie też mamy dary. Alice przewiduje przyszłość, Edward czyta w myślach, Jasper steruje emocjami. W naszej rodzinie są bardzo pożądane przez rodzinne królewską dary i bardzo chcą żaby Alice, Jasper i Edward dołączyli do nich ale jak widzisz jeszcze tego nie zrobili i mam nadzieje, że nie zrobią. Dobrze dość tematu zatytułowanego "Volturi". A zaczynamy temat "Nasza rodzina". Masz jakieś pytania na temat naszej rodziny?- Carlisle zakończył swój monolog pytaniem do mnie.
- Mam ale to nie jest takie pytanie co prośba. Moglibyście opowiedzieć swoją historię?- zapytałam.
- Oczywiście. Więc może ja zacznę od mojej historii bo od de mnie historia naszej rodziny się zaczęła. Urodziłem się w 1640roku w Londynie przemianę przeszedłem w 1663roku kiedy kontynuowałem działalność mojego taty, który polował na wampiry. Przemienił mnie stary wampir, który mieszkał w kanałach Londynu. Przemianę przeszedłem w trzy dni ale od początku wiedziałem kim się stałem. Przez bardzo długi czas chowałem się z dala od ludzi ponieważ nie chciałem się nimi żywić. Pewnego dnia koło mojej kryjówki przechodziło stado saren i głód przezwyciężył. Tak właśnie powstał mój styl życia. Po paru latach dołączyłem do Volturi dalej praktykując mój styl życia. Ale nie zabawiłem tam na dłużej. Po wyprowadzeniu się od Volturi zacząłem studia a potem pracę. Gdy pracowałem w szpitalu na nocną zmianę poznałem tam rodzinę Mensonów. Mama wtedy Edwarda Mensona poprosiła mnie w ostatnich minutach swojego życia o to abym ratował jej syna, każdym kosztem. Mi samemu zaczęła dokuczać samotność, więc po zastanowieniu się przemieniłem go. Następnie przemieniłem Esme wtedy Evenson, którą znalazłem w kostnicy, jej serce biło ostatkiem sił. Po paru latach jak zamieszkała u nas Esme Edward się wyprowadził i zaczął osobne życie. Po kilkudziesięciu latach Edward wrócił. Po tym jak ja i Esme się pobraliśmy do naszej rodziny dołączyła Rosali wtedy Hale . Której zmasakrowane ciało znalazłem w zaułku. Po tym jak ja i moja żona próbowaliśmy zeswatać Edwarda i Rosali ze sobą dołączył do nas Emmett. Ciało Emmetta McCarty znalazła Rosali podczas polowania i niosła go aż tu przez ponad 100 mil. Ostatni dołączyli do nas Alice i Jasper, którego Alice zobaczyła w myślach i go odszukała. Następnie zobaczyła naszą rodzinę i razem z Jasperem szukali nas dwa tygodnie. Aż znaleźli. - wypowiedź Carlisle przerwał rudy.
- A moje żaczy po polowaniu znalazłem w piwnicy.wyżalał się Edward.- A co najbardziej było wtedy dziwne po domu biegała wariatka.- skończył swoją wypowiedź.
- Pff.....- wypuściłam powietrze ledwo wstrzymując śmiech a Alice chciała zabić swojego brata wzrokiem.
- Bello chciałabyś coś jeszcze wiedzieć o nas?- zapytała Esme.
- Tak. Jak te wasze dary działają i czemu nie ma ich każdy.- powiedziałam.
- Mhmm... Jakby to ci wytłumaczyć. Nasze dary to tylko wzmocnione to co potrafiliśmy dotychczas.- powiedział mój ojciec.- Alice na przykład potrafi przewidzieć przyszłość wszystkich naszych pobratymców i ludzi ale nie potrafi przewidzieć przeszłości Zmiennokształtnych i Wilków ani osób w ich towarzystwie. Ale o tych istotach powiemy ci za chwilę. Alice wizje mogą się zmieniać w zależności od podjętej decyzji. Teraz przejdźmy do Edwarda on potrafi czytać w myślach na odległość kilkuset metrów a jak są naprawdę "głośne" nawet do kilometra wszystkim.
- I tu się mylisz Carlisle z jednym wyjątkiem.- powiedział Edward.
- Jakim?- zapytał się nasz ojciec.
- Nie potrafię czytać w myślach Belli coś mnie blokuje.
- A ja widzę urywki wizji na temat Belli.- powiedział chochlik.
- To znaczy, że jest coś ze mną nie tak?
- Hehe Bello my tu ci opowiadamy o wampirach i tym podobnych a ty się pytasz czy z tobą jest coś nie tak?- śmiał się Jasper.
- Tak.- powiedziałam.
- Dobrze, dobrze wracając do naszej rozmowy. - powiedział Esme.- Carlisle opowiedz Belli o tych darach a tą sprawą zajmiemy się jeszcze później.
- Więc tak dar Jaspera opiera się na manipulowaniu emocjami innych.- i nagle poczułam się radosna za chwile smutna i z powrotem czułam się tak jak wcześniej czyli ni to zaskoczona ni to w szoku.
Wiem jestem dziwną osobą, każda na moim miejscu by uciekła na drugi koniec kuli ziemskiej a ja tu siedzę i gawędzę z wampirami.
- Jasper przestań.
- A co mi zrobisz?- zapytał.
Postanowiłam wyciągnąć najcięższe działa.
- Ja tobie nie ale Alcie na pewno.- powiedziałam a on odsunął się o milimetr.
- Dobra już dobra przestanę Carlisle możesz kontynuować.- powiedział Jasper.
- Tak jak Alice nie może działać nad emocjami Wilkołaków i Zmiennokształtnych. Ale może w ich towarzystwie. Nikt nie wie dlaczego właśnie niektóre dary nie działają na te dwie grupy istoty i w ich towarzystwie.
- Wiecie co dość na dziś tych nowości jak dla Belli opowiadać będziemy jej stopniowo.- powiedziała Esme, która uznała, że to za dużo jak na raz jak dla mnie.
- Esme mam tylko jeszcze jedno pytanie.- powiedziałam.
- Czy wampiry śpią?- zapytałam.
- Nie.- powiedział Emmett.
- Wcale?- zapytałam.
- Wcale a wacale.- powiedział Edward.
Nie dopytuje się po co im te łóżka.
- Bello przejdziesz się ze mną?- zapytała Esme gdy wszyscy wrócili do swoich zajęć.
- Oczywiście.- zgodziłam się na propozycje mojej przyszywanej mamy ponieważ musiałam się przewietrzyć.
środa, 23 kwietnia 2014
Rozdział 7.
- Podoba ci się?
- Tak jest cudowny.- powiedziałam.- Dziękuję.- tym razem zwróciłam się do Esme i Carlisle którzy chwilę potem znaleźli się w moich ramionach.
- Proszę skarbie.- powiedziała moja mama.
- Chodzie lepiej do środka bo zaczyna padać.- powiedział Emmett miał rację czułam już jak pierwsze krople deszczu spadają mi na ciało.
"Długo już nie padało."- pomyślałam-"Aż dwie godziny".
Przez następne dwie godziny tańczyliśmy, śpiewaliśmy i wygłupialiśmy się.
- Chcesz się przejechać nowym samochodem?- zapytała Rosali
- Pewnie.- powiedziałam.- Alice chcesz z nami?
- Oczywiście a jakby inaczej.
- Esme my jedziemy się przejechać samochodem Belli.- krzyknęła Rosali
- Ok.
Gdy Rosali otworzyła samochód złożyłam przednie siedzenie aby chochlik mógł się tam wśliznąć.
- Zapnijcie pasy.- powiedziała Rosali wyjeżdżając spod domu Cullen'ów z ogromną prędkością.
Po jakiś dziesięciu minutach byłyśmy na autostradzie. Rosali dała tam czadu jechała 210 km na godzinę i wyprzedzała wszystkich. Po jakiejś godzinie byłyśmy w innym stanie. Dwadzieścia minut po dwudziestej byłyśmy w domu.
- I jak podobała się przejażdżka?- zapytała Rosali parkując w garażu.
- Pewnie nie mogę się doczekać jak sama będę mogła nim pojeździć.- powiedziałam otwierając drzwi prowadzące od garażu do mieszkania.
- Hej i jak przejażdżka?- zapytała Esme gdy weszłyśmy do salonu.
- Wspaniała.- powiedziałam.
- To dobrze. A teraz Bello chcemy całą rodziną porozmawiać.
- A o czym?
- Musimy ci coś powiedzieć o nas.- powiedziała Esme siadając na kanapie.
- Acha.- powiedziałam siadając na fotelu.
- Bello.- zwrócił się do mnie Carlisle.- Musimy ci powiedzieć prawdę kim naprawdę jesteśmy.
Zaczynałam się martwić może należą do Mafii. Albo cofam to Alice i Mafia.
- No to mówcie.
- Bello my naprawdę nie jesteśmy ludźmi tylko.- Heheh nabierają mnie.......albo nie wszyscy spoważnieli nawet Emmett.
- To kim jesteście?- powiedziałam letko zmieszana.
- Bello my jesteśmy wampirami wegetarianami.- powiedziała Carlisle z poważną miną.
- Bo wam uwierzę.- powiedziałam.- Mieszkam z wami tu drugi dzień i jakoś jeszcze żyję.
- Ale Bello my żywimy się krwią zwierzęcą.- powiedział Edward.
Nagle zaczęły mi stawiać pewne sceny z tych dwóch dni:
/-Zdziwienie Rosali i Emmetta na wieść o tym, że Esme idzie gotować obiat.
/-Miny przy posiłkach.
/-Alice nie spała bardzo wcześnie.
/-Edward szybko mnie potrzymał gdy prawie upadłam na schodach.
- Ale wy wychodzicie w dzień.- powiedziałam nadal nie chciałam wierzyć w to co usłyszałam.
- A czy normalny człowiek by zrobił tak.- powiedział Emmett i podniósł kanapę na której siedzieli-
Alice, Rosali, Esme i Edward.
- Po tobie nawet tego bym się spodziewałam.
- A po kim byś się tego najmniej spodziewała?- zapytał Emmett.
- Oczywiście, że po Esme, Alice i Rosali. Ale najbardziej po Alice.
- Alice zapraszam.- powiedział Emmett wymachując ręką jakby zapraszał Alice do tańca gdy podchodziła a sam się usiadł na jej miejscu. Po chwili Alice stała podnosząc kanapę.
- Teraz nam wierzysz?- zapytała Rosali.
- Tak.
- A boisz się nas?- zapytała Alice.
- Nie a czego bym miała się bać? Może Esme, która prędzej zabiła by mnie bo tak mnie kocha a nie dla tego, że chce się tylko napić mojej krwi. Albo ciebie prędzej zabijesz mnie na zakupach.
***********************************************************************************
Trochę kredki ale boli mnie okropnie nadgarstek.
Pozdrawiam was do NN.
poniedziałek, 21 kwietnia 2014
Rozdział 6.
"Boże co za dziwny sen"- pomyślałam i spojrzałam na zegarek była czwarta trzydzieści.
Nie mogłam już zasnąć wierciłam się przez pół godziny ale to nic nie dało więc postanowiłam iść się umyć. Wzięłam orzeźwiającą kąpiel i umyłam włosy moim ulubionym szamponem o zapachu pomarańczy. Gdy wyszłam z łazienki ubrana ponownie w piżamę bo zapomniałam wziąć do łazienki ubrań była już piąta dwadzieścia i okazało się, że nie tylko ja nie mogę spać. Na łóżku siedziała Alice.
- Hej słyszałam jak przechodziłam, że już nie możesz spać więc przyszłam posiedzieć z tobą.
- Hej Alice wiesz napędziłaś mi stracha.
- Sorki nie chciałam.- powiedziała gdy ją przytulałam.
- Wiem, że nie chciałaś. A teraz idę znaleźć sobie coś do ubrania.- powiedziałam
- Mogę ci pomóc?-
- Jak chcesz. - powiedziałam.
Alice pokręciła się trochę po mojej garderobie i wybrała fajny komplet ubrań.
- I jak pasuje ci?
- Tak dzięki i nawet są adidasy dzięki Alice sama nie wiem czy coś bym w tej garderobie znalazła.
- Coś byś na pewno znalazła. Idź się przebierz. A potem jeśli chcesz to cię pomaluję.
- Alliii....- powiedziałam a ona zrobiła minę niewinnego dziecka- no dobrze- uległam minie Alice.
- To ja lecę po kosmetyczkę.- powiedziała.- a ty wysusz włosy i je wyprostuj jak się ubierzesz.
- Dobrze- zgodziłam się.
Po pary minutach przyszła Alice ze swoją kosmetyczką.
- Gotowa?- zapytała.
- Jeszcze nawet nie wysuszyłam włosów.
- Choć pomogę ci.- powiedziała Alice podchodząc do mnie
Po paru minutach miałam wysuszone i wyprostowane włosy.
- A teraz siadaj tu i się nie ruszaj.- rozkazał mi chochlik.
- Dobrze.- powiedziałam i usiadła na krześle na, które skazywała Alice.
Po dziesięciu minutach Alice skończyła malować mi oczy.
- I jak?- zapytała.
- Cudownie.- powiedziała i przytuliłam Alice.
- Siadaj bo jeszcze usta zostały mi do skończenia.
Alice majstrowała jeszcze przy mojej twarzy jeszcze chwilę a następnie za moją zgodą pomalowała mi paznokcie.
- I już jesteś gotowa powiedziała.
- Dzięki Alice. - powiedziałam i spojrzałam do lustra.
Moje usta były pięknie pomalowane następnie spojrzałam na moje paznokcie były pomalowane cudownie. Wszystko razem wyglądało idealnie.
- Alice dziękuję ci jeszcze raz wszystko wygląda idealnie.- dziękowałam chochlikowi.
- Nie ma za co. Choć zejdziemy na dół bo już jest szósta pięćdziesiąt a nasza rodzina to ranne ptaszki.
- Hej wszystkim.- powiedziała moje sis kiedy schodziłyśmy po schodach.
- Hej dziewczyny.- powiedział Emmett, który razem z Edwardem i Jasperem grali znów w fife.
- Hej Alli hej Bells.- powiedziała Rosali podchodząc do nas i nas przytulając.
- Hej Esme- powiedziałam wchodząc do kuchni.
- Hej skarbie masz tu śniadanie.- powiedziała podając mi talerz z dwiema kanapkami.
- Dzięki mamo.- powiedziałam a Esme rozpromieniła się.
Musiała lubić jak się tak do niej mówiło.
- Esme to ja jadę z Emmettem.- powiedziała Rosali otwierając drzwi wejściowe.
- Dobrze.- powiedziała.
- Bello pojedziesz ze mną i Carlisle do miasta?- zapytała mnie Esme.
- Oczywiście.- powiedziałam nadgryzając kanapkę.
- To fajnie.- powiedziała gdy do kuchni wszedł Carlisle.
- Dzień dobry panu.- powiedziałam
- Witaj Bello a i nie żaden pan tylko Carlisle albo tato.- powiedziała Carlisle.
- Dobrze.- powiedziałam.
- Przepraszam Bello że wcześniej nie przyszedłem się przywitać ale byłem w pracy na dwadzieścia cztery godziny i byłem trochę zmęczony.
- Nic się nie stało. - powiedziałam i nadgryzłam następny kawałek kanapki.
Po piętnasty minutach wychodziłam z domu razem z Carlisle i Esme.
- Pa.- krzyknęłam gdy wychodziłam.
- Pa.- odkrzyknęła Alice.
Gdy wsiedliśmy do samochodu Carlisle się zapytał.
- To gdzie jedziemy?
- Wiesz chciałam Belli kupić telefon, tabletka, laptopa a i aparat bo dowiedziałam się, że lubisz robić zdjęcia. To prawda?
- Tak Esme ale mi nie trzeba nic kupować.
- Trzeba, trzeba. Carlisle pojedźmy do tej galerii w Moses Lake.
- OK.
Całą drogę opowiadałam Esme czym zajmowałam się co lubię robić itp. ponieważ bardzo chciała to wiedzieć. Drogę pokonaliśmy w przeciągu pół godziny. Od razu w pierwszym sklepie kupiliśmy mi tableta. W następnych dwóch nie było nic ciekawego. Dopiero w trzecim sklepie kupiliśmy mi laptopa i telefon. W ostatnim sklepie, który był tylko z aparatami i dodatkami do nich Esme i Carlisle kupili mi dwa aparaty fotograficzne. Jeden Lumix lustrzankę a drugi Nikona cyfrowego. Mogli, kupić mi jeden ale Esme stwierdziła, że Lumix jest za duży, żeby go wszędzie ze sobą nosić i nie mieści się do torebki dlatego kupili mi jeszcze cyfrowego Nikona. Byłam im wdzięczna za to, że mnie przygarnęli a teraz tyle mi kupują. Nigdy nie miałam tyle ile teraz. Cullen'owie to wspaniała rodzina Esme jest jej sercem a Carlisle duszą. Po udanych i nie długich zakupach jakie na pewno by były z chochlikiem udaliśmy się do kawiarni. Ja zamówiłam koktajl a moi przyszywani rodzice kawę. W kawiarni siedzieliśmy jakeś trzydzieści minut i udaliśmy się w drogę powrotną. Gdy siedziałam już na tylnym siedzeniu samochodu spojrzałam na zegarek w komórce była już siedemnasta. "Matko gdzie minęło tyle czasu?"- zadałam sobie pytanie. Gdy przyszliśmy do domu Alice zaraz zawiązała mi oczy i zaprowadziła mnie od mojej garderoby nie wiem o co jej chodzi.
Na gurze kazała mi się przebrać w to. Potem razem z Alice zajęły się moimi paznokciami, włosami i twarzą. Na paznokciach Rosali umieściła ćwieki nie wiem jak to zrobiła do tej pory. Alice pomalowała mi delikatnie oczy i usta. Potem oby dwie majstrowały coś przy moich włosach. Jak się potem okazało Alice rozjaśniła mi końcówki włosów a Rosali wzięła je zakręciła.
- Pięknie wyglądasz.- powiedziała Rosali.
- Dziękuję.- powiedziałam i czułam jak oblewam się rumieńcami.
- I tego różu na policzkach nam brakowało. - powiedziała Alii.
- Chodzie na dół.- powiedziała Rosali ciągnąc mnie i Alice na dół.
Gdy schodziłyśmy na dół. Wszyscy krzyknęli.
"WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO BELLI''.
- Dziękuje ale ja wczoraj miałam urodziny.
- Ale dziś jest impreza.- powiedział Emmett.
Potem wszyscy dawali mi prezenty. Od Rosali i Emmett dostałam komplet biżuterii. Od Alice i Jaspera dostałam bransoletkę z pereł a od Edwarda dostałam dwie pary Air Max .
- Bello a teraz zapraszamy cię na zewnątrz.- powiedziała Esme.
Tylko Rosali poszła do garażu.
- A to prezent od Esme i od de mnie.- powiedział Carlisle i z garażu wyjechał samochód o kolorze czarnym (mat) i ostro zahamował. Samochód był piękny.
- Matko dziękuję ale ja jeszcze nie mam prawa jazdy.- powiedziałam.
- A tym to też się zajęliśmy. Masz tu prawo jazdy ale od jutra przez najbliższy tydzień Rosali będzie cię uczyć.
- Allle.....- chciałam powiedzieć, że to nielegalne ale sobie odpuściłam.- Dziękuję. Powiedziałam.
- Idź i obejrzyj.- powiedziała Esem.
**********************************************************************************
Dobra jednak nie dam wam odpocząć od czytania. bo już jest nowy. Wiem kiepski ale jakiś jest.
niedziela, 20 kwietnia 2014
ROZDZIAŁ SPEECJANY.
*********************************************************************************
Gdy wróciłem z polowania razem z moim bratem Esme prosiła Jasper żeby pojechał z nią do miasta aby załatwić dokumenty dotyczące nauki Belli w naszej szkole. A mnie poprosiła o to abym poczekał na dziewczyny bo pojechały na zakupy. Już to widziałam mnóstwo kupionych ubrań w, których Alice będzie pozwalała chodzić jej tylko raz. Gdy usłyszałem skręcający samochód w ścieżkę do nas wyłączyłem X-Boxa i wyszedłem przed dom.
- Hej Edward.- powiedziała Alice wysiadająca z samochodu.
- Cześć Alice. Hej Bella. Esme kazała mi tu na was czekać bo powiedziała, że udałaś się na zakupy.
- I dobrze, że kazała zobacz ile tego jest.- zgodziła się z mamom Alice i otworzyła bagażnik.
- Właśnie widzę biedna jesteś Bello, że musiałaś tyle się nachodzić.- powiedziałem zastanawiając się czemu nie mogę czytać jej w myślach
- Padałam już przy trzecim sklepie. Już nigdy z nią nie pojadę na zakupy. - powiedziała Bella
- Uwierz mi nie da się uciec przed zakupami z Alice.
- Matko jak wy możecie nie lubić zakupów tylko Rosali mnie rozumie.
- Ale ona też ma czasami dosyć z tobą zakupów.
- Weź nie przesadza lepiej mi powiedz gdzie jest Jasper.
- Pojechał razem z Esme na chwilę do centrum miasta. A Rosali dzwoniła jakeś pięć minut temu i mówiła, że już wraca.
- Ach a Rosali znalazła tą część do samochodu co chciała?
- Tak.- powiedziałem biorąc pierwsze kilka toreb.
Każdy z nas był na dole trzy razy ale ja nie lubię chodzić tak wolno i robić wszystko tak wolno. Alle to jeszcze tylko do jutra wieczorem jutro mamy zamiar Belli wyjawić prawdę o nas i powiedzieć jej, że Esme to jej pra, pra, pra, babcia. Raz na jakiś czas każdy sprawdza co u jego rodziny itp. Gdy Esme sprawdziła co u ej rodziny dowiedziała się, ze jej wnuczka jest w domu dziecka od razu chciała ją adoptować. Gdy wnieśliśmy wszystko na górę Bella się odezwało- jest strasznie mało rozmowna totalne przeciwieństwo Alice.
- Dzięki Edward, że nam pomogłeś.- powiedziałam
- Nie ma za co a tak wogóle to witaj w rodzinie Bello.- powiedziałem i ją przytuliłem.
Jej serce zabiło kilka razy szybciej i mocniej. Może się wystara pomyślałem i się cofnąłem.
Gdy puściłem Belle ta się tylko delikatnie uśmiechnęła i zabrała się do pomagania Alice w rozpakowywaniu ubrań. Gdy wyszedłem z pokoju Alice miała wizję ja i Bella- wampir- trzymaliśmy się za ręce biegnąc przez las.
"- Wydaje mi się, że ty jej się spodobałeś tak samo jak ona tobie"- w mojej głowie rozbrzmiały myśli Alice.
Dobrze, że Bella nie widziała Alice podczas wizji.- byśmy musieli jej powiedzieć wszystko jeszcze dzisiaj. Gdy wszedłem do mojej garderoby poszukałem piżamy, które zdążyła kupić Alice przed przyjazdem Belli. Nie wybierałem specjalnie jakeś wziąłem pierwszą z góry.
Z wybraną piżamą udałem się do mojej łazienki gdzie wziąłem orzeźwiający prysznic. Podczas prysznicu przyszedł mi do głowy pewien rytm więc szybko się wytarłem oraz przebrałem się w piżamę i pobiegłem zapisać tą melodię, którą jutro udoskonalę na pianinie. Gdy wyszedłem z pokoju spotkałem Alice, która szła na dół w podobnej piżamie. Gdy zeszliśmy na dół gdzie czekali już na nas nasi bracia.
- Edward, Alice jak wy wyglądacie!- śmiał się z nas Emmett.
- Zamknij się imbecylu.- powiedziała Alice.
- Hej wam wróciłam. Matko nie wicie ile się najeździła za tą częścią.- powiedziała Rosali podnosząc pudełko w którym był pierścień do samochodu.
- Rosali idź się przebrać bo zaraz będziemy oglądać film.- powiedziała Alice.
- Ok.- powiedziała blondynka i poszła na górę się przebrać.
- Ej rudy pajacyku grasz z nami?- zapytał Emmett.
- Nie jestem pajacykiem Emmett ani nie jestem rudy. Zrozumiano?
- Nie nie zrozumiano.- powiedział Emmett przez śmiech.- Lepiej graj i nie marudź.- powiedział rzucając mi czarny dżojstik.
- Ok.- powiedziałem i przyłączyłem się do gry.
Po pięciu minutach zeszła ubrana w prawie taką samą piżamę co ja i Alice.
- Kotku jak ty wyglądasz.- powiedział Emmett.
- Lepiej się zamknij Emmett bo będzie kara.- ostrzegła go Rosali.
- A niby jaka?- zapytał Emm.
- Ta co cię najbardziej zaboli.- powiedziała.
- A niby jaka?
- A to ty powinieneś wiedzieć najlepiej. - i na tych słowach skończyła się wymiana ich zdań.
Przez następne piętnaście minut ja z moimi braćmi grałem w Fife a Alice i Rosali gadały na temat mody. Gdy skończyliśmy grać zeszła Bella.
- Hej już jestem sorry, że tak długo. Gdzie Esme i Carlisle?- powiedziała schodząc po schodach Bella.
Ona też miała prawie taką samom piżamę. Czyli na pewno Emmett, Jasper i nasi przyszywani rodzice też mają takie piżamy. Wyłapałem z myśli mojego rodzeństwa takie rzeczy jak.
"Ohho Emmett będzie miał przekichane."- myślał Jasper.
"Oj mój kochany Emmtt'cie ze mnie się śmiałeś a sam będziesz nosił taką piżamę nawet pod przymusem ale będziesz."- cieszyła się Rosali z tego, że Emmett będzie musiał nosić taką piżamę.
"Nie ja też mam na pewno taką piżamę i Rosali zmusi mnie dochodzenia w niej"- rozpaczał nad swoim losem Emmett
- Poszli do siebie.- odpowiedziała jej Rosali
- Aha.
- Bello ty też heheh weźcie dziewczyny jakie wy macie te piżamy.
- Zamknij się Emmett. Wogóle to hej sorki, że wcześniej mnie nie było i, że nie poszłam z wami na zakupy ale musiałam kupić pierścień do mojego samochodu.- powiedział Rosali przytulając Belle.
- Nic się niestało.- zapewniała Bella.
- Witaj w rodzinie Bello. Ja też cię przeprasza za to, że wcześniej nie przyszedłem się z tobą przywitać ale wiesz najpierw poszedłem przejść się z Edwardem a potem pojechałem z Esme.
- Nic nie szkodzi Jasper.- powiedziałam gdy ją przytulał .
- Dobra dość tych przeprosin co oglądamy?- powiedział Emmett
- Hmmm może jakiś Akcji?- zaproponowała Alice po której bardziej spodziewałam się jakiegoś romansu.
- Na moje może być.- powiedział Alice.
- To film Akcji oglądamy.- powiedział Emmett a wszyscy pokiwali głową na tak.
A jakie mamy.- zapytałem
- "Incepcja", "Księga ocalenia", "W pogoni za zemstom", "Trzy metry nad niebem" i drugą część też mamy oraz "Wybuchowa Para"- powiedział Jasper, który stał przy półce z książkami.
- To co oglądamy?- zapytała Bella.
- Może "Incepcje" zaproponowała Rosali.
- Na moje może być.- zgodziła się moja nowa siostra na propozycję blondynki.
- Mi też pasuje.- powiedziała Alice.
- A wy chłopaki co chcecie oglądać.- zapytał blondyn.
- Może być to co dziewczyny chcą.- przystałem na propozycję dziewczyn.
Mi było obojętne to co będziemy oglądać chciałem tylko być blisko Belli.
"Matko Edward ogarnij się ona jak się dowie kim jesteście na 100% ucieknie i będzie czuć do was obrzydzenie więc nie myśl o niej!"- sam siebie karciłem.
- Ok niech będzie ta "Incepcja"- powiedział Emmett, który przypominał mi czasami miśka.
Nawet nie wiem o czym był film gówno mnie to obchodziło. Obchodziła mnie tylko Bella i tylko ona. Cały fil przyglądałem się jej. Gdy każdy poszedł do siebie "spać" Bella omal nie zabiła się na schodach.
- Bello matko nic ci się niestało?- zapytałem Belle, którą złapałem w ostatniej chwili.
- Nie dzięki.- powiedziała.
- Nie ma za co. Przecież nie pozwolę mojej siostrze zrobić sobie krzywdy.
Gdy byliśmy pewni, że Bella śpi zeszliśmy na dół na zebranie, które zwołała Esme.
- Słuchajcie Bella ma dziś urodziny i wypadało by zrobić jej urodziny.- powiedziała nasza przyszywana mama.
- Moim zdaniem pomysł jest Ok ale jeżeli ja będę mogła zrobić te urodziny.- powiedział Alice.
- Może być Alice ale do jutra wieczór musisz się wyrobić. Jutro jest sobota więc zabiorę gdzieś Belle razem z Carlisle więc dom będzie pusty i będziesz miała pole do popisu.
- Mamo wątpisz w moje zdolności?- zapytała.
- Nie wątpię.
- To dobrze. A co z prezentami?- zapytała Alice.
- Ja i Carlisle chcielibyśmy kupić Belli samochód. I tu prośba do ciebie Rosali czy pojechała byś jutro kupić jej samochód?
- Oczywiście Esme pojadę i już wiem jaki chciałabym jej kupić.- powiedział Rosali.
- Nowe Ferrari f430.
- A te co ostatnio oglądałaś. Więc jeśli chcesz to jutro z samego rana nawet zaczym wstanie Bella pojedziesz z Emmettem kupić ten samochód i któreś z was nim wróci.
- Ja wrócę samochodem Belli bo Emmett to niedorozwinięty umysłowo dzieciak.- powiedziała Rosali.
- Dzięki kotek, że tak o mnie myślisz.- powiedział trochę zły na Rosali Emmett.
***********************************************************************************
I jest nowy. Miałam na święta nic nie dodawać ale jednak napisałam. Zaskoczenie na pewno wiadomością o tym, że Esme jest członkiem rodziny Belli. Możecie zapytać:
Jak to możliwe przecież, Esme straciła syna? A tego to wam teraz nie powiem dowiecie się tego czytając bloga.
A co do Ferrari f430 to Bella w "Przed świtem" miała taki samochód "po ślubny" jak to nazwał w książce Edward i wcześniej "samochód przedślubny" miała Mercedesa guardian, który jest odporny na i tu UWAGA pociski nie na zwykłe kule i ma dwutonowy pancerz. A furgonetkę to znamy wszyscy.
A I JESZCZE JEDNO ZMIENIŁAM COŚ W USTAWIENIACH I TAM JESZCZE COŚ WIĘC ZDJĘCIA POWIINY WCHODZIĆ TERAZ ZAWSZE. JEŚLI COŚ WAM NIECHCIAŁO WEJŚ TO MOŻECIE ZOBACZYĆ SOBIE.
Pa pa i jeszcze raz wesołych świąt i do napisania.